niedziela, 5 października 2014

Rozdział 12 - Secret

Na ziemię wypadło mi kilka zdjęć usg. Ewidentnie widziałem płód, a już nawet potem dziecko. Cała kartoteka kończy się 18.05.2013r. Ponad rok temu.
- Zayn, chodź na obi - weszła do pokoju. Spojrzała na to, co trzymam w rękach, a z jej dłoni wypadła łyżka.
- Skylar, mogłabyś mi to wytłumaczyć ? - powiedziałem najspokojniej jak umiałem, chociaż w środku się we mnie gotowało.
- To nie jest Twoja sprawa.
- Aktualnie jest, bo się z Tobą spotykam i Cię kocham. Wytłumacz mi to. - westchnęła głośno i spojrzała na mnie wzrokiem mordercy.
- Chodź na obiad.
- Powiedz.
- Porozmawiamy o tym później. Jeżeli muszę Ci cokolwiek o tym powiedzieć. - warknęła i poszła do kuchni, a ja za nią. Nie chciałem tego drążyć przy jedzeniu, chociaż całkowicie straciłem apetyt. Panowała napięta atmosfera. Sky jest nerwowa czyli coś przede mną ukrywa. Mam  kilka wersji na to co się stało, ale chcę, żeby ona potwierdziła którąś z nich.
- Pójdziemy na spacer ? - spytała unikając mojego wzroku. - Nie wytrzymam tutaj, mówiąc o tym wszystkim.
- Chodź. - wstałem od stołu i wyciągnąłem do niej rękę. Wolno podała mi swoją. Wzięliśmy kurtki, założyliśmy buty i wyszliśmy. Dzień był ładny, ale wietrzny. Dawno nie chodziłem z nikim za rękę.
- Zayn... ja nie chcę, żeby moja przeszłość wpłynęła na naszą znajomość. Nie chciałam, żebyś się o tym kiedykolwiek dowiedział, bo nie ma się czym chwalić, a mi na serio na Tobie zależy. - powiedziała wolno i wyraźnie.
- Skylar, związek powinien opierać się na szczerości i zaufaniu. Proszę powiedz mi o co chodzi. - weszliśmy do parku.
- Jakiś czas temu zostałam zgwałcona i zaszłam w ciążę. Nie będę się nad sobą użalała. Stało się. Trudno. Czasu nie cofnę. - przytuliłem ją mocno. Właściwie to schowałem w swoich ramionach przed całym światem.
- Nie mogę cofnąć straconych dni. Mogę jedynie sprawić, aby kolejne były pełne szczęścia i uśmiechu. - pocałowałem ją w czubek głowy. Jak dorwę gnoja, który jej to zrobił to zabiję. Jest taka bezbronna.
- Miałam wtedy niewiele lat i małe pojęcie o życiu. Oddałam maleństwo do adopcji. Nie chciałam aborcji. Ono nie było niczemu winne. Stwierdziłam, że lepiej będzie mu z kimś innym niż ze mną.
Nie mogłam mu nic zapewnić. Dobrze zrobiłam ? - spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.
- Dobrze zrobiłaś. Zachowałaś się bardzo dojrzale. Wiesz, kto Ci to zrobił ?
- Nie wiem Zayn i nie chcę wiedzieć. Chcę o tym zapomnieć. - pokiwałem głową. Nie bardzo wiem co powiedzieć. Takiej opcji nie przewidziałem. Ta dziewczyna nie przestanie mnie zaskakiwać. Szliśmy w ciszy. Ja nie wiedziałem co powiedzieć, a ona jakby się odezwała to chyba by się popłakała.
- Jest zimno. Wracamy ? - szepnąłem jej do ucha.
- Wracajmy. - uniosłem jej podbródek i delikatnie musnąłem jej usta. Zawsze takie idealne. Miękkie, słodkie, malinowe. W mieszkaniu przygotowałem jej herbatę, a potem otuliłem kocem.
- Sky ?
- Co ?
- Jesteś na mnie zła ? - wzruszyła ramionami. Usiadłem obok niej i spojrzałem w te czekoladowe oczy.  - Skylar nie chciałem zrobić Ci na złość, albo coś. Uważam, że jeżeli jesteśmy w związku to mam prawo zapytać Cię o różne rzeczy i o wielu z nich wiedzieć. Nie robię tego, bo jestem wredny. Tylko się o Ciebie martwię. Jeżeli uważasz, że masz powód do obrażania się na mnie, to okej. - powiedziałem spokojnie, chociaż czułem niepokój.
- Jestem zła na siebie Zayn.
- Dlaczego ?
- Bo Cie okłamywałam. Mówiłam, że jestem dziewicą i takie tam..
- Skylar, zostałaś zgwałcona. Masz prawo nadal czuć się dziewicą. - delikatnie wziąłem ją za rękę.
- Dlaczego facet jak Ty chce być z kimś takim jak ja ?
- Bo taki ktoś jak ja potrzebuje kogoś takiego jak ty. - uśmiechnęła się. W końcu. Oddałem uśmiech i ją przytuliłem. Chce mi się seksu, ale nie mogę nalegać. Siedzieliśmy tak jeszcze jakiś czas.
- Mój syn ma teraz dobre życie.
- Wiesz co się z nim dzieje ?
- Oczywiście. Nie oddałam go byle komu. Oddałam go mojej przyjaciółce, która nie może mieć dzieci. Jest szczęśliwy. - uśmiechnęła się.
- Ładnie postąpiłaś. - pocałowałem ją w skroń.
- Ma na imię Alan. - teraz będzie o tym gadała do końca naszych dni ? Westchnąłem i mocniej ją przytuliłem. - My też będziemy mieć synka ?
- Nie wiem kochanie. Synka, albo córeczkę. - uśmiechnąłem się. Myśli o mnie na serio. Ja o niej też.
- Zacytujesz mi coś ? Jakąś poezję ?
- Ciepłem jesteś i jasnością, mocą światła rozszerzasz czas. Jednym uśmiechem jak nikt potrafisz
odmierzyć cudowne istnienie. Budujesz dla mnie nowe życie, wypełniasz szczęściem dłonie, zamykasz przeszłość bezpowrotnie, uśmiechem wskazujesz,najkrótszą drogę do Raju.
- Piękne. Czyje to ?
- Moje. - pocałowała mnie krótko. Za krótko.
- Jeju Zayn... wiem, że trochę zepsuję sytuację, ale jestem strasznie głodna. - nie mogłem się nie śmiać. Poszedłem z nią do kuchni i patrzyłem jak gotuje dla nas kolację.

~*~

*** Oczami Skylar ***

- Zayn oszalałeś chyba. - powiedziałam kiedy pokazał mi na laptopie kolejny dom, jakim jest zainteresowany.
- No co ?
- Czy ty widzisz ile to kosztuje ?
- Widzę. Nie dużo. Podoba Ci się ?
- Dom ? Tak. Cena ? Nie.
- Nie patrz na cenę. - wywrócił oczami i nerwowo poprawił włosy. - Pojedziemy go sprawdzić ?
- Możemy. - odpuściłam. Zaraz się pokłócimy, a to bez sensu.
- Więc się ubieraj. - pocałował mnie w policzek i pozwolił zejść ze swoich kolan. On nie jest przyzwyczajony do życia w małym mieszkaniu więc ostatni miesiąc był dla niego katorgą. Mieszka też z nami Lana więc serio nie jest komfortowo. Proponowałam kupno albo wynajem większego mieszkania, a on od razu znalazł willę.
- Lana ! - zamknął laptopa i wstał. Pewnie poszedł ją ubrać. Poszłam do sypialni i próbowałam wybrać jakieś ciuchy. Mam ich o wiele więcej dzięki Zaynowi. Wystarczy, że na coś popatrzę i już mi kupuje. Trochę to niekomfortowe, ale bardzo miłe z jego strony. Udało mi się wybrać ciuchy i poszłam do salonu. Już na mnie czekali. Lana wyciągnęła do mnie rączkę, a drugą podała Zaynowi. Wyglądamy trochę jak rodzina. Lubię ten widok. Zeszliśmy do samochodu. Dzisiaj jest wyjątkowo zimno. W końcu zima. W samochodzie było jakoś cicho. Nadal nie bardzo podoba mi się kupno takiego drogiego domu. Nawet nie wiadomo czy będziemy długo ze sobą. Teraz nam się układa, ale nie wiem ile to potrwa. Mam nadzieję, że bardzo długo. Nadzieja matką głupich. Ech.
- No. Jesteśmy. 
- Nareszcie ! - mała zaklaskała w rączki. Lubię ją. Podobno ona lubi mnie. Nie wiem. Niczego nie mogę być pewna. Zayn otworzył mi drzwi, a potem wziął małą na ręce.
- Dzień dobry państw... Zayn ? Skylar ? - odwróciłam się zdziwiona i zobaczyłam Mię. Od razu ją przytuliłam.
- Mia ! Tak dawno Cie nie widziałam ! Co ty tutaj robisz ?
- Załapałam się w nieruchomościach no i podobno chcecie kupić ten dom.
- Jesteśmy zainteresowani.
Nowa Mia :) 
- Wejdźmy do środka bo zimno. - uśmiechnęła się dziwnie ciepło i poprowadziła nas do środka. Nie była ubrana na czarno no i nie zachowywała się jak śmierć. Wymieniłam z Zaynem spojrzenia i poszliśmy za nią.
- Co u Was słychać ? - rzuciła przez ramię otwierając drzwi.
- Po staremu. A co u Ciebie ? - odpowiedział jej mój ukochany.
- Dziwnie. Zmieniłam się.
- Zauważyłam właśnie. Jakiś szczególny powód tej zmiany ?
- Nauczyłam się od Brada, że trzeba cieszyć się życiem, a nie myśleć o przeszłości. - poczułam w gardle tą niemiłą kulkę, która zawsze owocowała łzami.

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 11 - Everything has changed

~*~

*** Oczami Skylar ***

Spędziłam 2 miesiące w wspaniałym domu Zayna. To pozwoliło mi odpocząć od wszystkiego co działo się w Hellingly. Zamknęłam ten rozdział mojego życia. Traktuję to jako bolesną psychicznie przygodę.
- Skylar ! - uśmiechnęłam się do Tilly. Dowiedziałam się, że studiujemy na jednym uniwersytecie. Pocałowała mnie w policzek.
- Hej ! Jak tam ?
- Bardzo spoko, a tam ?
- Średnio. Zayn się nie odzywa od kilku dni. Martwię się, że coś się stało, albo już nie jest mną zainteresowany.
- Głupoty gadasz. Pewnie ma dużo pracy. Zobaczysz, że się odezwie. Przecież jesteście zakochani.
- No niby tak. - weszłyśmy na kawę do kawiarenki na uczelni. Jesień. Moja ulubiona pora roku. Dzisiaj miałam tylko 4 godziny zajęć. Chcę do domu, do łóżka. Kubek gorącej czekolady i książka. Chciałabym  też, żeby Zayn się odezwał. Tęsknię za nim. Za jego zapachem, tym jak cytuje mi poezję. Jaki komfort psychiczny mi zapewnia.
- Panno Wood ! - wykładowca przywołał mnie do rzeczywistości, zanim na dobre rozmarzyłam się o jego ustach.
- Przepraszam profesorze. - odpowiedziałam cicho. Usłyszałam znajomy śmiech. Podniosłam głowę i zobaczyłam Zayna.
- Więc jak mówiłem na dzisiejszym wykładzie gościem jest doktor Zayn Malik. - spojrzałam na mulata, a on na mnie. Uśmiechnęłam się szeroko. - Doktorze, Panna Wood ma zadatki na wspaniałego chirurga, ale ostatnio ma problemy z koncentracją.
- Nie wątpię. Panno Wood. - skinął w moją stronę. Jezu ! Zayn. tu. jest ! Z wielką uwagą słuchałam jego wykładu. Mówił dużo, ciekawie. Po skończonych  zajęciach zostałam w sali.
- Jakiś problem Panno Wood ? - spytał wykładowca.
- Mam kilka pytań do doktora Malika. Jeżeli można oczywiście.
- Nie ma problemu. - Zayn uśmiechnął się do mnie szeroko.
- To ja Was zostawię. - profesor wyszedł.
- Hej  skarbie. - zaczął Zayn, a ja podeszłam do niego wściekła i uderzyłam go w ramię. - No miłe powitanie.
- Dlaczego się do mnie nie odzywałeś ?!
- Bo chciałem Ci zrobić niespodziankę. Myszko... - przyciągnął mnie do siebie
- I jak ja mam się na Ciebie wściekać ? No jak ? - pocałował mnie krótko.
- No nie możesz się na mnie złościć. Podobał Ci się wykład ?
- Najlepszy jaki w życiu słyszałam. Nie wracasz dzisiaj do Schelffield prawda ? - powiedziałam smutno przytulając się do niego.
- Nie wracam. Zostaję. I otwieram w Londynie klinikę. - spojrzałam mu w oczy zdziwiona.
- Mówisz serio ?
- Serio serio. - uśmiechnął się. - Dasz się zaprosić na obiad ?
- Jasne. - wziął mnie za rękę. Trochę mnie to zdziwiło, ale nie będę protestowała. - Nie  boisz się, o swoją opinię ?
- Sky, nie jestem Twoim wykładowcą, a oboje jesteśmy dorośli. Nikt nie powinien wtrącać się w nasze życie.
- Masz rację. - ignorowałam dziwne spojrzenia znajomych z mojego roku, kiedy szliśmy w stronę parkingu.
Otworzył mi drzwi do swojego samochodu. Boże, wyglądam jak kompletny wieśniak. - Zayni ? - zrobiłam słodkie oczka.
- Tak ?
- Pojedziemy na chwilę do mojego mieszkania ? Chciałabym się przebrać.
- Najpierw do hotelu, żebym ja się przebrał.
- A czemu nie zostaniesz w moim mieszkaniu ? Przecież to wygodniejsze niż hotel.
- Nie chcę Ci przeszkadzać. - położył dłoń na moim udzie ruszając spod uczelni.
- No serio. Bo oboje nie śpimy. - wywróciłam oczami.
- Będzie jak chcesz okej ? - widać, że nie chce się kłócić. Przełknęłam ślinę i kiwnęłam głową. Zatrzymał się pod hotelem Hilton.
- Idziesz ze mną ?
- Poczekam. Nie czuje się dobrze w takich miejscach.
- Musisz przywyknąć. No nie daj się prosić. - mruknął całując mój policzek.
- Jestem beznadziejna. - jęknęłam wysiadając z samochodu. Objął mnie ramieniem ukrywając ten swój uśmiech badboya. - No co ?
- Nic nic. - odebrał klucze od pokoju i weszliśmy do windy. - Tęskniłaś za mną ?
- Przez ten czas kiedy się nie odzywałem, czy czas kiedy się nie widzieliśmy ?
- Kiedy się nie odzywałem.
- Bardziej się bałam, że coś się stało lub po prostu nie chcesz mieć ze mną kontaktu.
- Taa, no to ostatnie zwłaszcza. Szaleję na Twoim punkcie. - pocałował mnie długo.
- Z wzajemnością.

*** Oczami Zayna ***

Dla tej dziewczyny zostawiam wszystko do czego byłem przyzwyczajony. Wyprowadzam się z Scheffield, w którym mam tak wiele złych wspomnień. Dopiero ona dała mi siłę, na zmiany. Uwielbiam ją. To jak się śmieje, denerwuje i jak śmiesznie marszczy brwi. Nie mówię, że od razu chcę brać z nią ślub i mieć dzieci. Broń Boże. Chcę, żebyśmy się spotykali i byli szczęśliwi. Właśnie pomaga mi się pakować. Uparła się, że mam nocować w jej mieszkaniu. Z seksem też mi się nie spieszy, ale lubię seks i tego nie ukrywam.
- Już masz wszystkoo ? - mruczała jak kot leżąc na ogromnym łóżku.
- Mam. - nachyliłem się nad nią. Cmoknęła mnie w usta i uśmiechnęła się szeroko. - Mam Ciebie więc mam wszystko. - teraz całowałem ją już namiętnie. Oddawała pocałunek wplatając palce w moje włosy. Sunąłem dłonią w górę jej uda, a potem wzdłuż talii.
- Zayn. - szepnęła w moje usta. Uciszyłem ją kolejnym pocałunkiem. - Zayn. - odepchnęła mnie delikatnie.
- Słucham ?
- To nie jest dobry czas, ani dobre miejsce. - uciekła mi. Wstała i podeszła do okna.
- Nie pociągam Cie ?
- Pociągasz.
- Więc nie bardzo rozumiem ? W czym problem ?
- No bo ja jestem dziewicą. Nie chcę jeszcze tego robić.
- Serio ? Ciężko uwierzyć.
- Dlaczego niby ?
- Bo jesteś piękna, zgrabna. - przytuliłem ją od tyłu. - I moja. - pocałowałem jej kark.
- Zayn, mogę Ci coś powiedzieć ?
- Oczywiście skarbie.
- Mam obsesję na punkcie Twoich ust. - zaśmiałem się cicho i wziąłem walizki.
- Idziemy ? Czy zostajemy ? - podeszła do mnie uśmiechnięta.
- Idziemy. - otworzyła mi drzwi. 30 minut później byliśmy w jej mieszkaniu. Małe, ale przytulne. Nie przywykłem do takich warunków. Będzie ciekawie.
- Głodny ?
- Odrobinkę.
- Masz ochotę na coś specjalnego ? - zdjęła kurtkę i buty. Przydzieliła mi też półki w  garderobie.
- Wszystko jedno. Nie jestem wybredny. - uśmiechnęła się i poszła do kuchni. Zacząłem rozpakowywać swoje rzeczy, aż moją uwagę przykuło małe pudełko z napisem wspomnienia. Czysta ludzka ciekawość. Gdybym wiedział jakie będą następstwa tego czynu nigdy bym go nie ruszył.


Jeżeli możecie to zagłosujcie na moje opowiadanie Insomnia. To bardzo wiele dla mnie znaczy ! :)
http://sonda.hanzo.pl/sondy,231547,d3sq.html

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 10 - † Welcome back †

Muzyka

Wszystko wyglądało tak normalnie. Świeciło słońce, ptaszki śpiewały. Słychać było szum lasu. Dla każdego kto nie wie co się tu dzieje to wszystko byłoby normalne, ale dla mnie było wręcz niepokojące. Mia zmarszczyła brwi. Przytuliłam się do boku Zayna i cieszyłam jego zapachem. Uwielbiam to, jak pociera moje plecy. Pocieszający gest. Ogólnie Zayn jest taki pocieszny.
- Co tam Skylar ? - uśmiechnął się do mnie, a jego uśmiech to najpiękniejsza rzecz na świecie.
- Nic, a tam Zayn ?
- Myślę o Tobie.
- Co myślisz ?
- Że jesteś cudowna. Najlepsza. - Pocałowałam go w policzek. Nie sądziłam, że poznam mężczyznę jak on. Odpalił papierosa. Tego akurat nie lubię, ale co zrobić.
- Nawiązałam kontakt. - poinformowała nas Mia. Okej. Zaczynam się denerwować. Wzięłam Zaynowi papierosa i się zaciągnęłam. Skończyłam z tym nałogiem, ale przecież jeden papieros nie zaszkodzi. Był zdziwiony, ale nic nie powiedział.
- Taka grzeczna, a pali.
- Taki wygadany, a zamilkł. - ogryzłam się Louisowi wywołując śmiech Malika.
- Masz charakterek.
- Zamknijcie się ! - warknęła Mia. - Mamy zostać na zewnątrz. Wejście do środka jest zbyt niebezpieczne. Twierdzą, że demon jest osłabiony tym, że ksiądz potraktował dom świętą wodą. Zdjęłam z szyi wisiorek z krzyżem i zaplątałam go na dłoniach mojej i Zayna. Mam nadzieję, że to jakoś pomoże. Mia dała nam wszystkim pisma święte i kazała zmoczyć dłoń w wodzie  święconej, a następnie wykonać znak krzyża.
Zaczęliśmy czytać.

Egzorcyzmujemy ciebie, wszelki nieczysty duchu,  wszelka szatańska mocy, wszelkie napaści piekielnego przeciwnika, wszelki legionie, wszelki zborze i sekto diabelska, w Imieniu i Mocy Pana naszego JEZUSA  Chrystusa,  wykorzeń się i uciekaj z Kościoła Bożego,  od dusz na obraz Boży stworzonych  i Najdroższą Krwią Baranka odkupionych. Nie odważ się więcej, wężu najchytrzejszy,  oszukiwać ludzki ród,  prześladować Kościół Boży  i wybranych Bożych przesiewać i przetrząsać jakby pszenicę.  Niech ci rozkaże Bóg Najwyższy,  któremu w wielkiej twojej pysze czynisz się równym;  który chce zbawić wszystkich ludzi  i chce, aby wszyscy doszli do poznania prawdy.  Rozkazuje ci Bóg Ojciec  rozkazuje ci Bóg Syn  rozkazuje ci Bóg Duch Święty, rozkazuje ci Chrystus,  Odwieczne Słowo Boże,  które Ciałem się stało. ( via. http://www.michaeljournal.org/Egzorcyzm.htm )

Była 10 rano, a dookoła panowała ciemność. Liście latały wspomagane przez silny wiatr. Nagle rozległ się krzyk. Jakby odległy. Przerażona przysunęłam się bliżej Zayna.
- Tobie też tak duszno ? - szepnął Malik. Skinęłam twierdząco głową. Temperatura skoczyła co najmniej o 10 stopni.
- Brad ! Brad nie ! - usłyszałam krzyk Mii. Przerażona spojrzałam w jej stronę. Oczy chłopaka były
całkowicie nienormalne. Całe białe. Dziewczyna zaczęła się cofać. Czułam jak żołądek podjeżdża mi do gardła. To nie może się dziać na prawdę. To tylko kolejny z tych głupich snów. Usiadłam na trawie i w głowie odliczałam do 10.
- Skylar ? Kochanie spójrz na mnie. - podniosłam głowę i moje oczy spotkały ciepłe, zatroskane oczy Zayna.  - Nic Ci nie jest ?
- Wszystko okej. - wziął mnie na ręce i przytulił. Luke, Mia, Tilly i Louis czytali jeszcze raz to samo próbując wygnać demona z ciała Bradley'a. Chłopak upadł na ziemię. Schowałam twarz w jego szyi nie mogąc na to dłużej patrzeć.

*** Oczami Zayna ***

Chciałem, żeby to się już skończyło. Myślami byłem całkiem daleko. Skylar i ja mieszkaliśmy razem. Mieliśmy dziecko. No... była dopiero w ciąży. Jest najlepsza. Chciałbym.
- Zayn ! Zayn pomóż nam ! - usłyszałem Luke'a. Postawiłem Skylar i rzuciłem się na pomoc. Bradley przyduszał na ziemi Manon. Dziewczyna była już blada. Złapałem go za ramiona i we trzech próbowaliśmy go odciągnąć, ale był za silny. Poczułem jak jakaś siła odpycha mnie, a potem zatrzymałem się na drzewie. Ała. Czy ja usypiam ?

~*~

Moja głowa. Leżałem w szpitalu. Moja dłoń niemiłosiernie bolała, a ktoś za nią trzymał. Otworzyłem oczy, ale oślepiło mnie światło i znów je zamknąłem.
- Zayn ? Doktorze on się obudził ! - tego głosu bym nie zapomniał.
- Sky, błagam nie krzycz. - powiedziałem i przeraziłem się na dźwięk własnego głosu.
- Jak się czujesz ? Boże kochanie tak bardzo się o Ciebie bałam. - głaskała mnie po policzku. Kolejna próba. Otworzyłem oczy. Spojrzałem na jej piękną twarz i uśmiech sam wkradł mi się na usta.
- Skylar Malik. - szepnąłem. Zarumieniła się. Uwielbiam jak to robi. Przyszedł lekarz. Zadał mi sto głupich pytań po czym stwierdził, że muszę zostać na operacji. Moja piękność była zmęczona. Powinna czuć się jak królewna. Dlaczego jest inaczej ? Nie mogłem sobie przypomnieć. Dopiero kiedy spojrzałem na łóżko obok zrozumiałem. Luke. Hellingly, Bradley, Manon, Demon. Spojrzałem pytająco na Skylar, a ona spuściła głowę. Do sali wszedł Louis trzymając za rękę Tilly.
- Jak się czujesz stary ?
- Spoko, chcę do domu. Mógłbyś to załatwić ?
- Lepiej zostań. Nieźle oberwałeś.
- Ale nic mi nie jest. Serio.
- Masz zmiażdżoną dłoń. Nic Ci nie jest ? - spojrzałem na obandażowaną rękę.
- Wiesz, niezależnie od tego czy będę w domu czy w szpitalu to ona będzie zmiażdżona. Dziwnie być po tej stronie.
- To znaczy ?
- No jako pacjent. Dawno nie byłem w takiej sytuacji. - nie mogłem oderwać wzroku od mojej Skylar. Jest moją dziewczyną ? Tak. Chyba tak. Jeżeli nie jest to będzie.
- Nawet najlepszym zdarzają się wpadki. - powiedziała i znów głaskała mnie po policzku.
- Dostanę całusa ? - spytałem wprost. Najwyżej zarobię w zęby. Cmoknęła mnie w usta, a ja wplotłem palce w jej włosy. Maliny. Cudowny smak.
- Dajcie spokój. - mruknął niezadowolony Louis. Zabrałem sobie jeszcze jednego buziaka i uśmiechnąłem się do dziewczyny.
- Idź, załatw mi wypis. - powiedziałem stanowczo. Wywrócił na mnie oczami i wyszedł. Rozejrzałem się po sali. Są 4 łóżka. Na końcu przy ścianie leży brunetka. Jej delikatna twarz jest pokryta ranami.
- Mia ? - powiedziałem ledwo słyszalnie.
- Tak. Wyjdzie z tego. - pocieszyła mnie Tilly. Jestem skołowany. Przecież one zostały z tym same jak my odpadliśmy po zderzeniu z drzewem. Dokładnie obejrzałem moją Skylar. Nic jej nie jest. Chociaż tyle.
- Sky ?
- Tak Zayn ? Chcesz wody ? Może coś zjeść ?
- Chcę wiedzieć co z Bradem i Manon.
- Może jednak napijesz się wody ?
- Odpowiedz.
- Mam wypis ! - zadowolony Louis wszedł do sali.
- Super, a teraz odpowiedz mi, Skylar.
- Zayn oni... poświęcili się.
- Czyli co ?
- Brad i Manon nie żyją.

czytasz - komentuj :) 


środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 9 - What do you want from me ?

Muzyka

- Co wy tutaj robicie ? - usiedliśmy razem w salonie. Lana poszła do ogrodu pobawić się z Harleyem czyli psem Zayna.
- Nie udawaj, że nie wiesz Zayn.
- Nie udaję.
- Nie przydarzyło Wam się nic dziwnego ? Skylar ?
- Nie. - odpowiedział pewnie mulat.
- Zayn, a ta sytuacja
- Skylar, ustaliliśmy, że to zmęczenie. - powiedział pewnie i delikatnie wziął mnie za rękę.
- Powiedz Sky. - Mia usiadła obok mnie. Chyba pierwszy raz wyglądała na serio ładnie. Nie miała mocnego makijażu i była ładnie ubrana. Luke i Brad też świetnie wyglądali. Opowiedziałam im o zdarzeniu z wczorajszego wieczora. Potem Hemmo opowiedział nam o swoim przypadku.
- Ja miałam ciekawiej wiecie ? Prawie zginęłam.
- Co ? Jak To ?
- Duchy zaatakowały mnie podczas snu. Były ich setki, tysiące. Powiedzieli mi, że musimy im pomóc pozbyć się demona. Już wszystko wiem. W Hellingly znajduje się portal duchów. Dusze nie mogę odejść bo Demon blokuje przejście.
- Okej, a co mnie interesują te dusze ? - zapytał znudzony Zayn.
- Zayn, może oni Cie nie interesują, ale pomyśl o Skylar. One mogą zrobić jej krzywdę. Zrozum. Chyba nie chcesz, żeby ktokolwiek ją skrzywdził.
- Nie chcę, ale uważam, że wracanie tam jest równie niebezpieczne.
- Mylisz się. Mamy mnóstwo duchów po naszej stronie, a musimy pokonać tylko jednego demona.
- A jaką siłę ma ten demon w porównaniu do tych duchów ? - zamilkła. Na twarzy Zayna pojawił się uśmiech cwaniaka. Ten, którego bardzo nie lubię.
- O połowę większą. Tą drugą połową mamy być my.
- A jeżeli tego nie zrobimy to co ?
- To duchy będą się nas mściły.
- A niby za co ?
- Za to, że go obudziliśmy, jezu Zayn ! Pomyśl czasami. - Mia wywróciła na niego oczami.
- A co na to Louis i Tilly. - Malik odpalił papierosa, a ja wstał i podeszłam do drzwi od ogrodu. Chciałam zobaczyć co z Laną. Bawiła się z pieskiem. Rzucała mu zabawki, a on aportował. Podobno psy tej rasy są agresywne, ale Harley nawet nie szczeka. Jest kochanym zwierzątkiem.
- Skylar ? - Zayn podszedł do mnie i położył dłonie na moich biodrach.
- Tak ?
- Co o tym myślisz ?
- Sama nie wiem Zayn. Chyba powinniśmy im pomóc. - odwróciłam się przodem do niego i położyłam dłonie na jego ramionach.
- Jesteś tego pewna ?
- Zayn chcę, żebyśmy mogli żyć w spokoju i w końcu, żebyśmy zapomnieli o tym głupim wyjeździe. Jedyny plus tego projektu to to, że Cie mam. - pocałował mnie krótko. Nawet ta chwila wystarczyła, żebym poczuła motylki. Boże jak on to robi ? Wróciliśmy do reszty.
- I jak ? Jaka decyzja ? - zapytała Mia. Przygryzłam wargę patrząc na Zayna.
- Pomożemy.

*** Oczami Louisa ***

Jadę właśnie do Scheffield. Zabieram Tilly do siebie na czas wakacji. No randkujemy sobie, bo co, nie wolno nam ? Jest świetną dziewczyną.
- Jesteśmy. - powiedziałem parkując pod domem.
- Ładnie tutaj.
- No widzisz. Jestem cały Twój. - zaśmiałem się, a ona to odwzajemniła. Weszliśmy do środka, a tam no chyba kurwa jakiś żart.
- Louis, a ty normalnie też masz meble na suficie ? - gdybym nie znał jej żartów to pomyślałbym, że jest głupia jakaś.
- Nie, a ty ?
- Pewnie. - pokazała mi język.
- Chciałbym sobie usiąść kurwa ! - wydarłem się, a meble wróciły na swoje miejsce. - Dziękuję. - weszliśmy do środka. Słyszałem coś jakby kroki na piętrze. - No nie. - poszedłem tam, ale nikogo nie było. Jest tylko jedno wytłumaczenie. - Till, jedziemy do Zayna. Skylar tam jest, a mój dom jest pojebany ! - wróciliśmy do auta i udaliśmy się do Malika. Jeszcze nie zdążyłem, a on już otworzył.
- A ty co ? Powitanie szykujesz ? - spytałem go, a on tylko wywrócił oczami i wpuścił nas do środka. Wziąłem na ręce małą Lanę.
- Hej księżniczko. Ukochany wujek wrócił.
- Hej Skyla... Hej Wam wszystkim. - wywaliłem karpia. Nie spodziewałem się tutaj całej ekipy. Nie było tylko Manon.
- Nie wiedziałem, że masz gości Zayn.
- Nie wiedziałem, że będę miał. - Tilly już dorwała Harleya. Tęskniłem za jego obślinionym pyskiem. Mia pytała mnie czy wydarzyło się coś dziwnego, to opowiedziałem jej o latającym telewizorze. To zabolało mnie najbardziej. Jestem do niego bardzo przywiązany. Dowiedziałem się, że chcą wrócić do Hellingly i zakończyć tą sprawę raz na zawsze. Jestem za. Mam dość życia z tym gównem.

*** Oczami Skylar ***

Razem z Tilly przygotowywałam kolację. Lana siedziała na obrotowym krześle i wrzucała pokrojone składniki do miski. Nie jest niebezpieczne, a mała ma zabawę. Luke i Zayn pojechali po Manon na lotnisko. Gdzieś w międzyczasie wrócił Harry
- No i co o tym myślisz ? - spytała cicho Tilly.
- O powrocie tam ?
- Tak.
- Wiem, że to będzie niebezpieczne i, że dużo ryzykujemy. Jednak chcę ułożyć sobie życie bez tego przykrego szczegółu.
- Ja tak samo. Jak Ci się układa z Zaynem ?
- Wiesz co, nie bardzo mamy czas, żeby się sobą nacieszyć, porozmawiać na spokojnie, wyjść gdzieś. Nawet na wyjeździe ciągle nam ktoś przeszkadzał. Jak u Ciebie i Louisa ?
- Super. On jest super.
- Ciesze się waszym szczęściem.
- Wujek Zayn jest super. - powiedziała Lana uśmiechając się.
- No tutaj przyznam Ci rację. - oddałam gest.
- Pomóc Wam ? - Mia weszła do kuchni. Zmieniła się. Wcześniej była opryskliwa i chamska.
- Damy radę. Możesz z nami pogadać.
- Chętnie.
- Jesteś z Bradem ? - od razu wypaliła Tilly wywołując mój śmiech.
- Nie. Przyjaźnimy się tylko. Ja ogólnie jestem innej orientacji. - zaśmiała się. - Chyba tylko my nie znaleźliśmy drugiej połówki na wyjeździe.
- No wiesz, nie wiadomo czy nam wyjdzie. - powiedziałam chowając kurczaka i frytki do piekarnika.
- Żartujesz ? Ty i Zayn to jedna z najlepszych par jakie widziałam. Zajebiście ze sobą wyglądacie no i super się dogadujecie.
- Mówisz ?
- Mówię. - uśmiechnęłam się do niej. 2 godziny później wszyscy razem usiedliśmy do stołu. Wrócił już Zayn. Trzymał mnie za rękę podczas posiłku. Kiedy Lana skończyła swoją porcję poszłam ją położyć. Kochane dziecko. Nie musiałam jej opowiadać bajek.
- Sky ? Chodź na chwilkę. - Malik zawołał mnie z sypialni.
- Tak ?
- To dla Ciebie. - spojrzałam na miejsce, które wskazał. Na łóżku było pełno pakunków. Widniały na nich symbole najdroższych sklepów.
- Zayn nie musiałeś mi tego - uciszył mnie pocałunkiem.
- Chciałem. Zobacz czy to pasuje. - podał mi torbę z logiem " Victoria's Secret " bielizna. Trafił. I z rozmiarem stanika i majtek.
- Jest idealnie.
- No widzisz, jaki ze mnie detektyw. Nie wiem czy do końca trafiłem w Twój styl. Kupiłem Ci też kosmetyki. Pani w sklepie powiedziała, że puder transparentny czy jakiś będzie dobry, bo dopasowuje się do karnacji. - kiwnęłam głową i rzuciłam mu się na szyję. Całą noc musiałam przymierzać te ubrania. Zayn ma na prawdę świetny gust. Byłam szczęśliwa. Następnego dnia wszyscy razem ruszyliśmy w drogę do Hellingly.


czytasz - komentuj :) 


.

niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 8 - I'm not friend with a monster, inside of my head

- Musiało Ci się wydawać Skylar. Zjesz, położysz się. Będzie okej.
- Może to faktycznie od zmęczenia. Przytulisz ?
- Chodź do mnie malutka. - rozłożył ramiona, a ja szybko się w niego wtuliłam. Jego nagi tors pachniał tak bosko. Jeszcze lepiej niż koszulka. Cieszyłam się tym zapachem. Zazwyczaj przeszkadzało mi, jak ktoś palił, ale jemu to pasuje. Dodaje seksapilu. Ten raj przerwało mi pikanie kuchenki. Ma wyczucie.
- No, kolacjo-śniadanie gotowe. - uśmiechnęłam się i usiadłam przy wysepce w kuchni. Podał mi spaghetti. Ups. Chyba trochę zasiedziałam się w tej łazience.
- Wygląda pysznie.
- Ciekawe jak smakuje. - posłałam mu ciepły uśmiech. Jedliśmy w ciszy. Sądzę, że po prostu oboje byliśmy strasznie głodni. Najbardziej w jego domu podoba mi się to, że pomimo oczywistego bogactwa i przepychu jest ciepło i rodzinnie.
- Herbata Ci stygnie. - powiedział i delikatnie pogłaskał mnie po policzku.
- Malinowa ?
- Tak skarbie.
- Jesteś super ! - znów się tak pięknie uśmiechnął.
- Ty też. Pójdziemy się położyć ?
- A jak zobaczę coś we śnie ?
- Obronię Cie. Będę zaraz obok. - uśmiechnęłam się i dałam zaprowadzić na górę. Jego sypialnia też bardzo mi się spodobała. Położyliśmy się na tym super dużym i super wygodnym łóżku. Wtuliłam się w jego nagi i wytatuowany tors.
-  Dobranoc słoneczko. Odpocznij.
- Dobranoc Zayn.


*** Oczami Zayna ***

W pokoju było ciemno. Zamknąłem zmęczone oczy. Moja wyobraźnia od razu zaczęła płatać mi figle. Widziałem jakieś dziwne światła, kształtowały się jakieś znaki, postaci, miejsca. W końcu to wszystko wyglądało jak rozstrojony telewizor. Dopiero kiedy poczułem rękę na ramieniu zorientowałem się, że serio się w niego gapię.
- Obiecałeś i jesteś. - spojrzałem na Skylar. Uśmiechnęła się do mnie. Miała na sobie dziwny strój. Taki... mroczny i staroświecki. Kiedy zobaczyłem swój również nie byłem zachwycony. No sam bym się w to nie ubrał.
- Gdzie jesteśmy ?
- Nie wiem. Czasami miejsca się powtarzają, ale tutaj jestem pierwszy raz.
- I co robimy ? - wstałem i coś mi się nie spodobało. Poczułem wicher na mych jądrach. Czemu ja do kurwy nie mam majtek ?!
- Coś się stało ? - uniosła brwi.
- Nie.
- Chciałabym iść na spacer.
- Głuptasie, mogę się założyć, że jak tylko stąd wyjdziemy to coś na nas napadnie.
- No w sumie. Pocałujesz mnie ? Może jak dostanę buziaka we śnie to dostanę też w realu.
- Chciałbym Cie całować przez całe życie. - uniosłem jej podbródek jednym palcem i złożyłem długi pocałunek na jej ustach.
- To takie urocze. - usłyszałem sarkastyczny ton. Odwróciłem się i zobaczyłem jakąś dziewczynę. Blondyna. Farbowana, zdradziły ją odrosty. Dziwne, napuchnięte usta i tona makijażu. Nigdy nie lubiłem blondynek. Skylar jest piękna, będąc naturalna. Ma piękną cerę, śliczne włosy i cudowny uśmiech. Ukryłem brunetkę za moimi plecami.
- Jak masz na imię przystojniaku ? - spytała mnie blondi.
- Zdecydowanie " Zajęty przez Skylar Wood ". - zaśmiała się co brzmiało trochę jak owca.
- Ona nie jest groźna. - szepnęła Sky - Widywałam ją wcześniej. Tylko dużo pierdoli, a mało myśli. - jakoś ukryłem uśmiech.
- Czego od nas chcesz ? - spytałem spokojnie.
- Szukam chłopaka, sławy i pieniędzy. - zachichotała.
- Nie pomogę. Ani ja, ani tym bardziej Skylar.
- Chyba ty się nadasz. - wziąłem brunetkę za rękę i postawiłem obok siebie. Blondyna spojrzała na nasze dłonie i poczerwieniała, a ja chyba coś zrozumiałem. Odwróciłem Sky przodem do siebie i objąłem kątem oka obserwując reakcję blondi. Była coraz bardziej zdenerwowana. Zacząłem całować linię szczęki brunetki. Szczęka, szyja. Potem pocałowałem ją długo w usta. Blondynka była coraz bardziej zdenerwowana. Pogłębiłem pocałunek dłońmi obejmując piersi Skylar. Były takie jędrne. Usłyszałem ogłuszający pisk.

*** Oczami Luke'a ***

Kiedy Louis, Zayn i dziewczyny opuścili willę wszyscy postanowiliśmy iść w ich ślady. To coś co się tam znajdowało było silniejsze niż przypuszczaliśmy. Manon od razu wróciła do Francji, a ja mam do niej dołączyć za kilka dni. W Anglii wiele mnie nie trzyma. Tam też mogę studiować. Pakowałem właśnie walizkę, kiedy zadzwonił telefon. Mama. Odrzuciłem połączenie i wróciłem do sypialni, ale nie bardzo spodobało mi się to, co zobaczyłem. Po całym pokoju dosłownie latały moje ubrania.


*** Oczami Skylar ***

Whow. Zayn pozbył się jednego potwora z moich snów. Cała noc była taka spokojna. Rano kiedy otworzyłam oczy mulat leżał obok mnie. Bawił się kosmykiem moich włosów. Wyglądał tak bardzo seksownie.
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się do niego.
- Dzień dobry. - zamruczał. - Głodna ?
- Baardzo. - dał mi swoją bluzę i wziął za rękę. Zeszliśmy na dół gdzie siedziała Lana i jakiś chłopak z burzą loków na głowie.
- Cześć Wam. Harry poznaj Skylar. Skylar, to Harry. - powiedział Zayn. Podaliśmy sobie ręce, a Lana się przytuliła. Urocza jest. Zjedliśmy jajecznicę, a potem poszłam się ubrać. Zayn dał mi moje legginsy i jedną ze swoich koszulek. Związałam włosy w kucyk i zeszłam na dół.
- Super wyglądasz.
- Daj spokój. Jak ziemniak. - zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.
- Wypij kawę, zaraz przyjdę. - pobiegł na górę, a ja usiadłam w salonie razem z Harrym i Laną. Bawiła się na dywanie, a on oglądał wiadomości.
- Jak było na tym... projekcie czy czymś ?
- Hmm ujęłabym to chyba " nienormalnie ". - uśmiechnęłam się.
- Coś się stało ?
- Długo by gadać. - uśmiechnął się i odczytał smsa.
- Skylar, zaopiekujesz się chwilę Laną ? Ja muszę wyjść. Kobieta wzywa. - no tak. Taki przystojniak nie może być singlem.
- Jasne. Nie ma problemu.
- Dzięki bardzo. - prawie sobie nogi połamał. Tak do niej leciał. Usiadłam obok dziewczynki i razem bawiłyśmy się lalkami. Nawet nie wiem kiedy przyszedł Zayn. Zorientowałam się dopiero kiedy cały pokój ogarnął już jego zapach. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam.
- Lana, tęskniłaś za wujkiem ? - wziął ją na ręce.
- Bardzo ! - przytulała się do niego. Wisiała na nim jak mała małpka. Słodka. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podał mi maleńką i poszedł otworzyć. Sądziłam, że wrócił Harry.
- Skylar, chodź tu. - usłyszałam jego chłodny ton. Posadziłam  dziewczynkę na kanapie i poszłam do niego. Stanęłam jak wryta. Mia, Brad i Luke.


czytasz - komentuj



.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 7 - I'm leaving



Muzyka

To zbyt wiele. Nie. Wyszedłem stamtąd w cholerę i podszedłem do Skylar. Złapałem ją za przedramię, wyciągnąłem z auta i zacząłem ciągnąć w stronę bramy.
- Zayn ? Co się dzieje ?
- Zabieramy się stąd. W pizdu i jeszcze dalej.
- To boli. - puściłem ją i wziąłem za rękę. W życiu tak się nie czułem. To już nie był strach. Teraz to bardziej zdziwienie i szok. Jak ta głupia brama się nie otworzy to ją staranuję. Dziwnym trafem otworzyła się sama, zanim jeszcze jej dotknąłem.
- Wielkie dzięki, demonie. - mruknąłem pod nosem i ciągnąłem dziewczynę w stronę miasta.
- Zayn do cholery ! - wyrwała rękę z mojego uścisku i spojrzała na mnie wściekła. - Powiedz mi co tam się stało ?!
- Jak zabierzemy się daleko stąd to Ci powiem. - przerzuciłem ją sobie przez ramię i niosłem ignorując jej krzyki i protesty. Wyjąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem po Nialla.
- Zen ?
- Nialler przyjeżdżaj po mnie. Zabieram się stąd.
- Co się stało ? Co z Lou ? - Koledzy czekajcie ! - usłyszałem krzyk mojego przyjaciela. Odwróciłem się i zobaczyłem go idącego za nami razem z Tilly.
- Jesteśmy razem, są z nami dwie dziewczyny. Szybko stary.
- Dobra, już wyjeżdżam.
- Dzięki. - rozłączyłem się i postawiłem Skylar. Kiedy zobaczyła minę Tilly przylgnęła do mojego boku. O proszę, jak nagle się uciszyła.
- Dzwoniłeś po Niallera ? - skinąłem głową i pocałowałem dziewczynę w skroń.
- Luke tam został ?
- Tak. - idiota. Nie wiem jak oni mogą tak ryzykować, a zwłaszcza teraz, kiedy grozi im takie niebezpieczeństwo. Mia i ten ksiądz muszą być nieźle jebnięci pchając się w to gówno. Zresztą Luke, Manon  i Brad nie są lepsi. Okej. Jestem egoistą bo chcę ratować sobie tyłek. Sobie i Sky. Zapaliliśmy z Louisem po papierosie. Poczęstowaliśmy też Tilly i Skylar. Obie zapaliły razem z nami. Byłem zdziwiony, ale nic nie powiedziałem. Uważam, że nie mam prawa zabraniać Sky czegokolwiek bo nawet razem nie jesteśmy. Jeszcze.
- Nie masz nic przeciwko ? - zapytała mnie zanim odpaliła, co kompletnie zbiło mnie z tropu.
- Nie, to Twoja decyzja. - uśmiechnąłem się. Odpaliła papierosa. Muszę przyznać, że wyglądała z nim seksownie. Czekaliśmy na Nialla milcząc. Ja tuliłem Skylar, on Tilly. W końcu przyjechał Horan.
- Cześć, jestem Niall. - podał dziewczynom rękę i otworzył im drzwi. Siedziałem z tyłu razem ze Sky i Till. Oni we dwóch z przodu. Wreszcie poczułem ulgę.
- Dokąd jedziemy ? - zapytała mnie moja piękność. Do mojego domku. Nie jest jakiś super wypas, ale własny.
- Ta, jasne. - wtrącił Niall - Jak to nie jest wypas to
- Przymknij się.


~*~

*** Oczami Skylar ***

- Sky kochanie... Jesteśmy. - usłyszałam. To wyrwało mnie ze snu. Pomógł mi wysiąść z samochodu, a potem owinął swoją bluzą. Louisa i Tilly już nie było. Niall właśnie odjeżdżał. Przetarłam zaspane oczy. Nie miałam żadnego koszmaru kiedy spałam. Może dlatego, że Zayn obok mnie czuwał. Nie wiem. W każdym razie, kiedy zobaczyłam ten dom  opadła mi szczęka. Był spełnieniem wszystkich moich marzeń. Duży, gustowny, elegancki. Przypomniałam sobie mój pokój w akademiku. Obdarte ściany, a na nich kilka plakatów. Dwie szafy, dwa łóżka i dwa biurka. Okno. A to ? Pałac. Zayn patrzył na mnie z uśmiechem.
- To miejsce jest niesamowite.
- Masz teraz przerwę w roku akademickim ?
- Mam.
- Jeżeli tylko chcesz to zostajesz u mnie.
- Jasne, że chcę, ale wiesz... Nie mam ubrań, ani nic.
- Jutro kupię Ci nowe.
- Zayn nie możesz wydawać na mnie swoich pieniędzy.
- A kto mi zabroni ? - objął mnie ramieniem i poprowadził w stronę domu.
- No.. nie wiem.
- No właśnie. Pewnie jesteś głodna ?
- Tak trochę, ale najchętniej napiłabym się herbaty.
- Malinowej ?
- Dokładnie. - Otworzył mi drzwi. Whow. W środku było super ślicznie. Zdjęłam buty i jego kurtkę, żeby niczego nie pobrudzić. Wziął mnie za rękę i poprowadził do salonu.
- Wujaszku ? - usłyszałam cichy głos, a po chwili kroki. Przyszła mała dziewczynka w różowej piżamie i wyciągnęła do niego ręce.
- Hej skarbie. Dlaczego nie śpisz ?
- Wujek Harry chrapie.
Lana <3
- Skylar, to jest Lana. Córka mojej zmarłej siostry. Opiekuję się nią. - zakuło mnie serce. Szkoda mi małej.
- Cześć, jestem Skylar.
- Nowa ciocia ? - uśmiechnęła się przytulając do Zayna.
- Tak mała. Biegaj do łóżka. - dał jej buziaka i ją postawił. Przytuliła się do moich nóg i pobiegła na górę. - Skylar, chodź na górę. Dam Ci jakieś ubrania, pójdziesz pod prysznic. Nie wiem czy znajdziesz jakiś damski szampon.
- Dziękuję Zayn. - poszliśmy do jego sypialni. Chyba raczej odpoczywalni, bo przecież nie sypia. Podał mi z garderoby swoją koszulkę i bokserki.
- Aha, kochanie nastaw pralkę, to wypierzemy te ubrania, żebyś miała co jutro założyć. Potem przełożę do suszarki.To znaczy koszulkę Ci jutro jakoś dam. - pocałowałam go, żeby się w końcu zamknął. Uśmiechnął się i dał mi ręcznik. Jak dobrze być w końcu  w jakimś normalnym miejscu. Westchnęłam i poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie te mokre i brudne ciuchy i poszłam do pomieszczenia wskazanego przez Zayna jako pralnia. Ma potem dołożyć swoje i wstawić. Weszłam pod prysznic i odprężyłam czując ciepłą wodę na moim zmęczonym ciele. Znalazłam szampon i mydło o zapachu owoców. Dokładnie się umyłam, a potem owinęłam ręcznikiem. Dobrze, że ogoliłam wczoraj nogi. Uff.. Rozczesałam mokre włosy i  umyłam zęby szczoteczką, którą również dał mi Zayn. Jest niesamowity. Chyba zmyję makijaż. Może nie ucieknie. A co tam. Szaleć to szaleć. Odkręciłam wodę i przemyłam twarz. Zmyłam czarne ślady i ją osuszyłam. Podniosłam głowę, a moje serce prawie stanęło. W drzwiach zobaczyłam Zayna. Nadal byłam w samym ręczniku.
-Jezu Zayn. Nie strasz. - był tylko w bokserkach.
- Przepraszam. Chciałem tylko wstawić to pranie. - poszedł do pralni, a w tym czasie ja się ubrałam. Stałam przed lustrem w jego ciuchach.
 - Super wyglądasz. - objął mnie od tyłu i pocałował w policzek.
- Jasne.
- Uwielbiam naturalne dziewczyny. Takie są najpiękniejsze.
- Jesteś najlepszy.
- Patrz jak ładnie ze sobą wyglądamy. - uśmiechnęłam się i spojrzałam w lustro. Jego umięśnione ramiona oplatały moje ciało. Mokre włosy opadały na moje ramiona tworząc lekkie fale. Ten jego najpiękniejszy uśmiech.
- Najlepiej. - pocałował mnie w tył głowy i zaczął się śmiać.
- No co ?
- Pachniesz jak Lana. Czekam na dole. - cmoknął mnie jeszcze raz i wyszedł. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i zastygłam w miejscu. Nie zobaczyłam swojego odbicia. Zaczęłam się jakoś dziwnie poruszać, ale to nic nie dało. Przestraszyłam się i pobiegłam do Zayna.



1) To nie koniec przygody związanej z dworem Hellingly.
2) Shippujecie Zaylar ?
3) Lubicie malinową herbatę ?
4) Wiecie, że Was kocham ? <3 / Horanowa.:)

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 6 - Paranormal shit

Muzyka

- Chodźcie. - powiedział ksiądz.
- Gdzie niby ?
- Do środka. - zaśmiałem się.
- Ja i Skylar nigdzie nie idziemy. Nie wiem jak Wy.
-Zayn musimy to zrobić wszyscy razem. - nienawidzę jak ktoś na mnie naciska, a już zwłaszcza kiedy jest to Mia.
- Wybacz, ale nie zaryzykuję tego, co dopiero zdobyłem.
- Możemy pomóc tym duszom. Oczyścić dom.
- I przy okazji zginąć, albo jakiś demon mnie opęta.
- Zayn, uważam, że powinniśmy im pomóc. - Sky wzięła mnie za rękę. Odciągnąłem ją na bok.
- Nie chcę tego ryzykować. Nas. Nie chcę, żeby coś zrobiło Ci krzywdę. Marzę, żeby zabrać Cie do mojego domku i wypić z Tobą malinową herbatę. Zrozum to. - złapałem jej twarz w dłonie i złączyłem nasze usta. Jej smakowały jak owocowa Mamba.
- Już myślałam, że nie umiesz całować, ale stanowczo zmieniam zdanie... - szepnęła kiedy się odsunąłem. Spojrzałem w te piękne kasztanowe oczy.
-  " Składam po­całunek na twoich  słod­kich us­tach, zapłoń pod moim do­tykiem warg, nie pozwól błądzić myślom, nie­chaj błądzą gorące dłonie, two­je ciało niedo­powie­dze­niem słów niech przyj­muję  dar rozkoszy. " 
- Wiesz, że Twoje usta smakują, jak czekoladowe Cappuccino ?
- Chyba się zakochałem. - przejechałem palcami po jej wargach.
- Skylar nie idźmy tam. Błagam Cie.
- Mamy wodę święconą. Nic nam nie będzie.
- Skąd ta pewność ?
- Złego diabli nie biorą.
- Zdecydowaliście się ?
- No chodź. Będzie co wspominać. - Westchnąłem i poszedłem za nią.
- Gotowi ?
- Chodźmy skopać im poślad ! - krzyknęła Manon, a ja ledwo powstrzymałem się od śmiechu. Drzwi i okna cały czas trzaskały. Bardzo, ale to bardzo nie podoba mi się ten pomysł. Dostaliśmy wodę święconą i krzyże.
- Jak tylko wyczujecie obok siebie jakąś energię to lejcie wodą, albo krzyżem atakujcie.
- Musimy czekać. - poinformowała nas Mia, która stała najbliżej domu.
- Bo ? - spytał Luke.
- Dobre duchy zbierają się, żeby nam pomóc.
- Jakoś temu wszystkiemu nie ufam. Duch to duch. Dla mnie bez różnicy.
- Oj, na przykład różnica jest taka, że ten dobry nie upierdoli Ci jaj i nie wsadzi ich do gardła. - Brad stanął w obronie brunetki. - Jasne ?
- Jak słońce. Lubię moje jaja. - dodał blondyn, a ja zacząłem się śmiać. Zaczęło padać. Założyłem Skylar kaptur na głowę i przytuliłem.
- Co tutaj się do jasnej cholery dzieje ?! - usłyszałem znajomy głos i znów zacząłem się śmiać. Sierra. Patrzyła z przerażeniem na dom i na nas. Sama jak jakiś demon wygląda. - Ludzie w mieście gadają, że byliście u... niego. - spojrzała na księdza.
- Byliśmy, przywiózł nas tutaj i powiedział, że musimy oczyścić dom.
- Ty stary idioto. - podeszła do niego - Już nic się tutaj nie działo, a ty znowu zaczynasz ?!
- Sierra, wy tylko uśpiliście bestię. Zrozum to w końcu !
- Nie wiem po jaką cholerę ją obudziłeś ! - brunetka wyglądała jakby oszalała. Stanęła przed drzwiami
jakby zastawiając nam drogę. - Idźcie stąd. Wszyscy. - padło coraz bardziej. Wsadziłem Skylar do samochodu księdza. Nie chcę, żeby mogła. Przecież może się rozchorować. Mia kłóciła się z brunetką. Nie rozumiem postawy Sierry. Dołączył do nas ksiądz.
- Tu właśnie odważna Sierra pęka. - westchnął i zrobił mi miejsce. Usiadłem z nimi i wziąłem Sky za rękę.
- O co chodzi ? - spytała brązowooka piękność.
- Ona była kiedyś opętana przez to co zamieszkuje ten dom. Od tamtego czasu ma obsesję na punkcie tego miejsca. Osobiście odprawiałem egzorcyzmy. Wiecie, ona kiedyś ubierała się jak normalna dziewczyna, a teraz... Zbzikowała. Wcale się nie dziwię, bo to okropne doświadczenie. Ta willa to jej własność.
- Wynajęła ją na czas projektu ?
- Dzieci, jesteście jeszcze młodzi i naiwni. Nie ma projektu. Jesteście  tutaj jako eksperyment. Najprawdopodobniej ona chciała sprawdzić, czy dom nadal jest nawiedzony. Wrobiła Was. Wszystko wyglądało bardzo przekonująco, ale kiedy przyszliście do mnie po wodę to zrozumiałem. Nadal siedzi jej to na psychice. - przytuliłem do siebie Skylar. Wiedziałem, że Sierra jest dziwna, ale nie sądziłem, że ma aż tak zrytą psychikę. Nagle wszystko ucichło. Deszcz i wiatr ustały, okna i drzwi przestały trzaskać.
- Cisza przed burzą. - szepnął pastor i wysiadł, a ja przyciągnąłem dziewczynę jeszcze bliżej.
- Ale Ci serce wali.
- Bo siedzisz obok mnie, Skylar. - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek. - Nie zostawisz mnie jak wrócimy do domu prawda ?
- Mieszkasz w Bradford ?
- Nie.
- A gdzie ?
- Sheffield. Dwie godziny drogi od Londynu.
- Mamy problem, Zayn. Ja studiuję w Londynie.
- Poradzimy sobie jakoś. Tylko powiedz, że chcesz.
- Chcę. - pocałowałem ją w skroń.
- Sierra przestań ! - to wyrwało mnie z zadumy.
- Zostań tutaj. - powiedziałem do Skylar i wysiadłem z auta. Brunetka szarpała za klamkę od willi próbując dostać się do środka. Mia próbowała ją od tego odwieźć, ale tamta w końcu postawiła na swoim. Weszła do środka i zamknęła drzwi. Nie na klucz, ale nikt z nas nie był na tyle odważny, żeby iść za nią. Cisza aż raniła moje uszy. Była nie do zniesienia. Usłyszeliśmy pisk. Rozdzierający powietrze, przerażający pisk. Wszyscy odwróciliśmy się w kierunku samochodu gdzie siedziała Skylar. Szybko do niej podbiegłem.
- Sky kochanie ? Co się stało ? - weszła mi na ręce.
- Zabierz mnie stąd Zayn. Zabierz !
- Skylar co się stało ?! - Mia podbiegła do nas razem z księdzem. Trzasnęły drzwi od willi. Odwróciłem się, ale nic tam nie było.
- Mów do mnie. - szepnąłem jej do ucha.
- Sierra... - odszepnęła mi. Muszę to sprawdzić.
- Zostaniesz tutaj z Lukiem i Bradem okej ?  Będzie też Tilly i Manon. - dałem jej całusa. Nie pierwszy, ale tak samo wyjątkowy.
- Zayn nie idź. Boje się o Ciebie.
- Złego diabli nie biorą. - pocałowałem ją jeszcze raz i podszedłem do Louisa, księdza i Mii.
- Jaki jest plan ?
- Zayn jak na tą chwilę musimy sprawdzić czy Sierra jeszcze żyje. Jeżeli tak to czeka nas egzorcyzm. - kiwnąłem głową i powoli poszedłem w stronę willi za Mią. Przekręciła gałkę w drzwiach, ale one nie ustąpiły.
- I co teraz ? - spytał Louis, a mi coś zaświtało. Polałem klamkę wodą święconą, a drzwi ustąpiły. Ksiądz wokół wejścia zrobił krąg świętą wodą i powoli stanął w jego obrębie.
- O cholera.
- Co ? - weszliśmy za nim. Zawartość żołądka podjechała mi do gardła. Zobaczyłem Sierrę. Stała w kącie pokoju przy oknie. Tyłem do nas. Wszystko byłoby normalnie oprócz faktu, że twarz miała z tyłu głowy. Jej głowa przekręcona była o 180 stopni.


Kolejny rozdział jakoś koło wtorku ;)
Jutro mam urodziny, więc w niedzielę leczę kaca haha :) Proszę Was o komentowanie rozdziałów bo to bardzo nakręcające. Kocham Was <3 / Horanowa.:)

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 5 - Priest

Muzyka

- Jutro po śniadaniu razem ze Skylar pójdziecie do kościoła i przyniesiecie wodę święconą. Ile tylko zdołacie unieść.
- Po co ?
- Zayn nie wiem co tutaj jest. Nie wiem jaką ma siłę i czego od nas chce, ale wiem, że wszyscy chcemy wyjść z tego żywi, a już zwłaszcza teraz.  Nigdy nie ignoruj duchów. Są silniejsze niż myślisz.

~*~

Okej. Byłem trochę przestraszony. Poczułem ulgę kiedy ze Skylar opuściliśmy teren posiadłości.
- Ale piękna pogoda. - rozglądała się z uśmiechem.
- Prawie tak piękna jak Ty. - zachichotała i wzięła mnie za rękę.
- Jesteś kochany Zayn.
- Wcale nie. Wiesz, że przy Tobie jakoś inaczej się czuję ?
- Lepiej czy gorzej ?
- Cudownie. Jestem szczęśliwy. - pocałowała mnie w policzek.
- Kiedy dasz mi w końcu całusa ?
- No nie wiem. Grzeczna byłaś ?
- Bardzo. - złapałem jej talię i przyciągnąłem ją do siebie.
- Hipnotyzujesz.  - szepnąłem.
- Uzależniasz. - czułem jej oddech na moich ustach. Pragnąłem ich posmakować. Czuć je na moich.
- A co wy tu gołąbeczki robicie ?! - no kurwica mnie weźmie. Obok nas zatrzymało się jakieś stare czerwone auto. Sierra.
- Idziemy do kościoła.
- Zayn jesteś muzułmaninem.
- Ale Skylar nie jest. Poza tym nikt nie powiedział, że mamy ciągle siedzieć w tej ruderze. - wzruszyła ramionami i spojrzała na mnie z taką złością, że aż mnie zmroziło.
- Miasto jest za jakieś pół kilometra. Na najbliższym skrzyżowaniu w lewo.
- Dzięki. - powiedziała Sky i pociągnęła mnie za rękę w drugą stronę.
- Skylar ?
- Tak ?
- Nigdy się nie pocałujemy bo jakiś idiota nam przeszkodzi. - zaśmiała się i przytuliła. Kilka minut później dotarliśmy do miasta. Wyglądało jak opuszczone. Dziwiłem się, że kłębek wyschniętej róży jerychońskiej gdzieś tutaj nie lata. Przeszliśmy obok dwóch, prawie pustych barów. Minęliśmy stację benzynową, ale tam akurat poszedłem po szlugi. Zapytałem przy okazji o kościół.
- Kościół ? Panie, ten pierdolnięty ksiądz w niczym Ci nie pomoże.
- Potrzebuję tylko wodę święconą. Nic więcej. - uśmiechnąłem się i wyszedłem. Szliśmy nadal tą samą drogą, aż w końcu zobaczyłem wieżę drewnianego kościoła. Nie był duży, ale miał w sobie takie coś. Wprowadzał dziwny nastrój. Otworzyłem przed Skylar skrzypiącą furtkę i powoli ruszyliśmy w stronę drzwi.
- Dziwne miejsce. - szepnęła dziewczyna i przysunęła się bliżej mnie.
- Spokojnie, nic Ci nie grozi Sky. - gdy byliśmy na najniższym stopniu schodków drzwi się otworzyły. Zobaczyłem owego " pierdolniętego " księdza.
- Witajcie dzieci. - podszedł do nas - Jak mogę Wam pomóc ?
- My potrzebujemy wody święconej. Dużo.
- A po co ? Czekaj, czekaj. Nie widziałem Was tu wcześniej.
- My bierzemy udział w tym projekcie - zaczęła Sky, ale on uciszył ją gestem.
- Projekt realizowany w dworze Hellingly. Biedne dzieci.
- O czym ksiądz mówi ? - Skylar była coraz bardziej przestraszona.
- Wejdźcie. Lepiej o tym tutaj nie mówić. - wpuścił nas do wnętrza kościoła. Nie był bogato zdobiony, ale miał duszę. - Posłuchajcie. Hellingly to budynek po szpitalu psychiatrycznym. - przeszedł mnie dreszcz. Bałem się. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bałem. - Odprawiałem tam kilka razy obrzędy oczyszczające z dusz nieczystych dlatego ludzie nazywają mnie dziwakiem, a nawet gorzej. Jednak dawno tam nie byłem bo jacyś mądrzy ludzie to zamknęli w cholerę. Teraz wiem, że muszę interweniować. Chodźcie. - zaprowadził nas do małego mieszkania z tyłu kościoła. Skylar aż drżała. Może dlatego, że popsuła się pogoda ? Mam nadzieję. Założyłem na nią moją skórzaną kurtkę i  objąłem ramieniem. Zbierał jakieś klamoty, krzyże, pisma święte i inne.
- Jak masz na imię synu ?
- Zayn.
- Jesteś muzułmaninem prawda ? - skinąłem głową - Doceniam to, że tu przyszedłeś. Niewielu z Was byłoby w stanie tak się poświęcić.
- Nie praktykuję swojej wiary. - wzruszyłem ramionami i pomogłem mu zanosić te rzeczy do samochodu zaparkowanego na tyłach plebanii. Kilka  minut później ruszyliśmy w stronę Hellingly.


***

Kiedy wróciliśmy do willi Sierry nie było. Zostały po niej tylko ślady opon na piasku. Nadal jej nie lubię. Brad, Luke i Louis wyszli przed dom, a dziewczyny stanęły na werandzie.
- Egzorcysta. - usłyszałem Mię.
- Medium. - odpowiedział i uśmiechnęli się do siebie. - Ja pomogę Wam, a Wy mi wypędzić stąd to cholerstwo.
- Co Pan o tym miejscu wie ? - Mia razem z księdzem odeszli na bok i wymieniali spostrzeżenia, a ja razem z chłopakami  wypakowywaliśmy samochód. Odpaliłem papierosa kiedy Skylar odeszła porozmawiać z Manon. Tylko ona mówi tutaj płynnie po francusku. No ja też trochę umiem, ale nie aż tyle.
- C'est affreux ! ( tłum. to straszne ! ) - krzyknęła i pobiegła przytulić się do Luke'a.
- Manon ! - Sky poszła za nią, a ja podszedłem do Louisa i Tilly. Powiedziałem im to co powiedział mi ksiądz. Wszyscy zaczynaliśmy się bać coraz bardziej.
- Podejdźcie. - zawołał nas ksiądz.
- Dowiemy się o co chodzi  ? - Luke jak zawsze był stanowczy.
-Na świecie bożym istnieją różne rodzaje istot
- Szanowny panie księdzu ja nie będę tego pierdolenia słuchał. Chcę wiedzieć o co tu do cholery chodzi.
- Jak masz na imię synu ?
- Luke. Co to ma do rzeczy ?
- Nic. Chciałem załagodzić atmosferę.
- To zajebisty sobie wybrałeś moment. - wyrzuciłem niedopałek i przygasiłem go butem. Opowiedział im to co wie o Hellingly. Ludzie nie wychodzili stąd żywi, byli opętani, albo coś. Podjąłem decyzję. Ani ja, ani Skylar więcej tam nie wejdziemy. Kupię jej nowe ubrania i kosmetyki. Mój gabinet się rozwija. Dam radę zapewnić jej dobre życie.
- Więc wiecie co tam siedzi ? - spytała Tilly opierając się o tors Louisa.
- Demon. - szepnęła Mia w chwili kiedy wszystkie okna domu z trzaskiem się otworzyły.



czytasz - komentuj

.

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 4 - Medium

Muzyka

Oboje zaczęliśmy panikować jak przed pierwszym pocałunkiem.
- Zayn ? Jesteś tam gdzieś ?! Mordeczko ?! - Louis. Wyczucia to on nie ma za grosz.
- Wrócimy do tego. - mulat pocałował mnie w policzek.
- Przeszkodziłem  ?
- Nie.
- Tak. - powiedział Zayn obejmując mnie w talii.
- Wybaczcie. Sierra przyszła.
- Już idziemy. - w trójkę ruszyliśmy w stronę drzwi. Zobaczyłam brunetkę stojącą na środku salonu. Coś mi się w niej nie podoba.
- Jak sobie radzicie ? - patrzyła chłodno na mnie i Zayna kiedy usiedliśmy na kanapie.
- Dobrze. - odpowiedziałam patrząc jej w oczy.
- Mam pytanie. - wtrącił Luke.
- Słucham ? - och, jaka znudzona.
- Dlaczego wszystkie okna i drzwi zamykają się na zamki.
- To system ochronny.
- Da się go wyłączyć ?
- Nie.
- A szkoda.
- Wielka. Nie lubię Cie Hemmings.
- Z wzajemnością. - blondyn posłał jej najbardziej sarkastyczny z uśmiechów. Brunetka tylko wywróciła oczami.
- Za 3 dni przyjedzie do Was 2 psychologów. Oceni postępy, opowiecie mu jakie zmiany zauważyliście.
- Super. - mruknął Zayn pod nosem.
- Potrzebujecie czegoś ?
- Papierosów. - powiedział Lou.
- Ile ?
- 3 paczki. Malboro czerwone. - dał jej pieniądze. Kiwnęła głową i wyszła.
- Milutka.
- Suka. - splunął Luke. - Coś mi się w tym nie podoba.
- O czym mówisz ?
- Każdy alarm da się wyłączyć. Gdzieś musi być panel sterowania.
- A jeżeli nie ma ?
- Jeżeli nie ma, to jesteśmy w pułapce.
- Co masz na myśli ?
- Nie będę teraz nic mówił. Jak czegoś się dowiem to wtedy to obgadamy. - nie czułam się dobrze. Trochę nieswojo. Przysunęłam się bliżej Zayna. Blondyn był strasznie nabuzowany. Krążył po pokoju, w którym panowała grobowa cisza, dlatego podskoczyłam kiedy Mia wypuściła z ręki szklankę.
- Mia ? Wszystko okej ? - Zayn i Louis ruszyli w jej stronę, ale Brad ich zatrzymał. Położył dłoń na jej ramieniu i zamknął oczy. Coraz bardziej przestraszona złapałam Zayna za rękę i wtuliłam się w jego plecy.
- Idźcie na górę. - powiedziała dziewczyna, ale nikt nie wziął sobie jej słów do serca.- JUŻ ! - Malik pociągnął mnie w kierunku schodów, a później do jego sypialni.
- Zayn ? - przytulił mnie.
- Tak ?
- Boje się. - westchnął i pocałował mnie w czoło.
- Przecież wiesz, że nikomu nie pozwolę Cie skrzywdzić. Wierzysz mi ? - oparł czoło o moje i patrzył mi głęboko w oczy.
- Wierzę Ci. - już dawno nie czułam się tak dobrze w czyiś ramionach. Nachylił się do pocałunku i znów kiedy nasze usta dzielił milimetr coś musiało się wydarzyć. Tym razem trzasnęły drzwi od sypialni, a my odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Oboje odwróciliśmy się w stronę drzwi, ale nikogo tam nie było.
- Co jest do cholery ?! - wściekły podszedł do drzwi i je otworzył, ale nadal nikogo nie zauważyliśmy. - Kto do kurwy trzasnął drzwiami ?!
- Mam to samo pytanie. - Luke wychylił się ze swojej sypialni. Nie miał na sobie koszulki. Kolejni wielce zakochani.
- Louis !
- Co ?! - usłyszeliśmy z łazienki.
- Ty trzaskasz drzwiami ?!
- Ja to mam teraz ważne posiedzenie.
- Może to jakiś przeciąg. - blondyn wzruszył ramionami i zamknął drzwi.
- Jak Cie nie pocałuję, to zaraz oszaleję. podszedł do mnie pewnym krokiem i przyciągnął mnie do siebie. Uśmiechnęłam się.
- Zayn, możemy pogadać ?
- Brad... - jęknął płaczliwie - Jasne.
- Bez urazy, ale na osobności. - pocałował mnie w policzek i wyszli. Chyba nigdy nie poznam smaku tych idealnych ust.


*** Oczami Zayna ****

- Co ty taki wkurzony ? - spytał Brad kiedy schodziliśmy na dół.
- Próbuję ją pocałować 3 raz i ciągle ktoś nam przeszkadza.
- Wybacz. Nie wiedziałem. - machnąłem ręką i usiedliśmy w salonie wraz z Mią.
- O co chodzi ?
-Widziałeś tutaj coś dziwnego ?
- Co masz dokładnie na myśli ?
- Paranormalnego ?
- Skoro patrzeć na to z tej perspektywy to przed chwilą drzwi na górze same trzaskały, a wczoraj na dole samo zgasło światło.
- To wszystko ?
- Skylar mówiła jeszcze, że czuje tutaj jakąś inną energię.
- Zayn musisz wiedzieć o tym, że jestem medium.
- Czyli to jest nawiedzone.
- Inteligentny jesteś.
- Nie trudno zgadnąć.
- Cóż... Jak na tą chwilę widziałem tutaj dwa duchy. Dwa dobre duchy, ale zmartwiło mnie to, że ostrzegały mnie przed czymś. Dlatego mam do Ciebie prośbę.
- Jaką ?


czytasz - komentuj <3

.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 3 - The story of my life

Muzyka

*** Oczami Brada ***

Siedziałem w pokoju z Lukiem i Manon. Dziewczyna była fajna, ale trochę słabo u niej z angielskim.
- Więc Manon, co tu robisz ?
- Mam problem ze spać. - no co ty powiesz ?
- Nie zgadłbym. - mruknął Luke.
- A powiesz coś więcej ?
- Ja w sen widzę bardzo zła sytuacja. Katastrofa. Dużo ludzi umiera.
- I przez to nie śpisz ?
- Ostatnia katastrofa, zestrzelony samolot. Ja wiedziałam !
- Przewidujesz katastrofy i zdarzenia ?
- Tak. Nie śpię bo nie chcę widzieć martwe ludzie. A ty Brad ?
- Ja ? Ja w snach widuję zmarłych. - Luke usiadł i patrzył na mnie. Chyba w końcu coś go zainteresowało.
- Robią Ci krzywda ?
- Nie. To znaczy nie dosłownie. Opowiadają mi historie.
- Jakie ?
- Straszne. Opowiadają mi o tym jak zginęli, co się teraz z nimi dzieje, a co najgorsze opowiadają jak ja zginę. Kiedy już zasnę to rano jestem spocony i przerażony, a te postaci pojawiają się potem na przykład na ulicy. Wiem, że to tylko moja wyobraźnia bo przecież duchy nie istnieją. Najgorsze jest to, że nie pamiętam tych historii.
- To straszne.
- Manon ? - zwrócił się do niej Luke.
- Oui ? ( tłum. tak ) 
- Sądzę, że ty i ja jesteśmy do siebie " dopasowani ".
- My ? Jak to ? - chyba jej pierwsza poprawna wypowiedź.
- Ty widzisz katastrofy, a ja za każdym razem w jakiejś uczestniczę. Kiedy tylko zasnę przytrafiają mi się najgorsze rzeczy z możliwych.
- Magnifiquement ! ( tłum. wspaniale ) To znaczy ja cieszę się, że ty i ja będziemy spędzać dużo czas razem !
- Nauczę Cie angielskiego. - uśmiechnęli się do siebie.
- Zaraz wracam. - poczochrałem dziewczynę i poszedłem do tej, która przypadła mi.
- Mia ? - stanąłem w otwartych drzwiach. - Mogę na chwilę ?
- Jasne. - wszedłem i usiadłem na łóżku po turecku, na przeciwko niej.
- Opowiesz mi czemu tu jesteś ?
- Jestem medium. - otworzyłem usta ze zdziwienia.
- Widzisz duchy ?!
- Widzę, rozmawiam.
- Ale dlaczego jesteś bezsenna ?
- Bo w nocy duchy mnie krzywdzą. Atakują. Psychicznie, ale to gorsze niż ból fizyczny.
- Rozumiem i bardzo współczuję.
- A co z Tobą ? - opowiedziałem jej swoją historię. Mia nie była taka zła jak się na pierwszy rzut oka wydawało.
- Czyli jesteś moją parą ?
- Tak.
- Fajnie. - uśmiechnęła się, a ja to odwzajemniłem.


*** Oczami Louisa ***


Leżałem i przytulałem do siebie Tilly. Podoba mi się. Nie wiem czy zrobiliśmy to przez alkohol czy pożądanie.
- Opowiesz mi jaka jest Twoja historia ? - spytałem poprawiając ją w moich ramionach.
- W sumie to trochę śmieszne.
- Serio ?
- Kiedy zasnę to tak, jakbym zapadała w śpiączkę. Nie budzę się przez tydzień, a nawet miesiąc.
- To nie jesteś bezsenna tylko jesteś śpiochem. - zaśmiała się, a ja nawinąłem na palec kosmyk jej brązowych włosów.
- A Ty Louis ?
- Ja po prostu nie śpię. Nie odczuwam zmęczenia i nie muszę spać.
- Mogę Cie pocałować ?
- Właśnie uprawialiśmy seks, a Ty pytasz, czy możesz mnie pocałować ? - zaśmiałem się i podciągnąłem ją wyżej. Delikatnie złączyłem nasze usta. Przegadaliśmy całą noc.

*** Oczami Skylar ***

- Bonjour ! - usłyszałam kiedy tylko zeszliśmy na dół.
- Bonjour Manon ! Cześć Luke. - przywitaliśmy się i zajęłam miejsce przy stole.
- Zrobię herbatę. - powiedział Zayn i poszedł do kuchni.
- Jak minęła noc ? - spytałam mojej współlokatorki.
- Dobrze. Luke uczyć mnie angielski !
- Fajnie. - uśmiechnęłam się do niej.
- Reszta śpi ? - zapytał blondyn co wszyscy odebraliśmy jako żart.
- Mia  i Brad tak. - odwróciłam się słysząc Louisa. Weszli z Tilly do  kuchni trzymając się za ręce. Szybcy są.
- Proszę. - Zayn postawił przede mną herbatę.
- Dziękuję. - spojrzałam na niego z ciepłym uśmiechem. Przygotowałam mu kanapki. No bardzo chudy jest.
- Smacznego ! - powiedziałam uśmiechając się. Oddał gest.
- Dziękuję. - nieśmiało położył dłoń na moim kolanie. Jedliśmy w milczeniu. Tylko czasami Louis coś powiedział, a reszta wtrąciła jakieś uwagi. Niepewnie położyłam dłoń na  jego  i splotłam nasze palce. Już dawno nie czułam się taka bezpieczna. Znów usłyszałam to co wczoraj. Ten odgłos zamykanych drzwi. Podeszłam do tych prowadzących do ogrodu i nacisnęłam klamkę. Ustąpiły. Niebo było bezchmurne.Wyszłam przed dom. Na mojej skórze poczułam wesołe promyki słońca. Podeszłam do klombu róż. Przesunęłam palcami po płatkach najpiękniejszej z nich.
- Piękna i delikatna. Zupełnie, jak ty. - poczułam dłoń na dole moich pleców.
- Zmysłowa i z klasą. Zupełnie, jak ty. - odwróciłam się przodem do niego. Odgarnął mi delikatnie kosmyk włosów z buzi.
- ' I poszedłbym z Tobą na koniec świata, ale nie drogą usłaną różami, bo nic tak nie łączy i nie cieszy, jak wspólne pokonywanie przeciwności losu. ' - z każdym jego słowem nasze usta się zbliżały. Już... Jeszcze kawałeczek...

czytasz - komentuj



.

czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 2 - Tell me who I'm


Okej. Najdziwniejsze uczucie, jakiego w życiu doznałem. 
- Ciiii... On tu idzie. - spojrzałem przez gałęzie na twarz tego kolesia. Na szczęście nas nie widział. Wyglądał jak jakiś naukowiec. Był dosyć młody, ale wyglądał na zmęczonego. Kruczoczarne włosy i blada cera. Do przyjemnych to on nie należy. 
- Skylar. Bądź poważna. Rozwiążemy to raz-dwa ! Chwila...czy ty próbujesz się obudzić ?! Ty suko ! Mówiłem, żebyś nie kombinowała ! I tak Cię dorwę ! Słyszysz ?! - znów ogarnęła mnie ciemność, a ciśnienie napierające na moją klatkę piersiową nie pozwalało złapać oddechu. 
- Zayn ! Zayn ! - ktoś klepał mnie po policzkach. Otworzyłem oczy i wziąłem głęboki oddech. Znajdowałem się w salonie tej willi. 
- Skylar ? Nic Ci nie jest ? - miała małe rozcięcie na policzku i poczochrane włosy. 
- Wszystko okej, a Tobie ? 
- Nic, tylko trochę dziwnie się czuję i czemu do cholery ja kucam ?! 
- Bo w takiej pozycji byłeś na drzewie. Nie pamiętasz ? 
- Pamiętam. Faza w chuj. 
- Po co tam wchodziłeś idioto ?! Chciałeś zginąć ?! 
- Nie wiem ! Próbowałem Cię obudzić, ale się nie dało. Wtedy Cię przytuliłem, zamknąłem oczy i się tam znalazłem. Pojebane. A tak w ogóle to, kto to był ? 
- Nie wiem. To jest tak, że jak tylko zasnę, pojawia się jakaś postać. Czasami ktoś, kogo znam, ktoś całkiem obcy, albo całkowicie nierealna postać. 
- Kiedy się budzisz ? 
-Kiedy w rzeczywistości poczuję na ciele jakiś bodziec na przykład, że jest gorąco, albo coś. 
- A teraz co poczułaś ? 
- Przechodziły mnie dreszcze i fale zimna. 
- Ja czuję to teraz. - zaprowadziłem ją do łazienki i przemyłem ranę na jej policzku. 
- Nie chcę Cię w to wciągać Zayn. Przepraszam. 
- To była pierwsza rzecz, jaką zobaczyłem w swojej wyobraźni od 8 lat. Na serio, nie masz za co mnie przepraszać.
- Jesteś strasznie głupi. - uderzyła mnie lekko w bark. Uśmiechnąłem się do niej. 
- Nie głupi tylko wariat. 
- Wiesz co ? Podobają mi się Twoje oczy. Są takie inne, nieziemskie. 
- Nieziemskie ? A tam. Gotowe. - uśmiechnąłem się, kiedy skończyłem opatrunek. 
- Dziękuję. Wiesz co ? To miejsce jest jakieś dziwne. 
- To znaczy ? 
- Czuję tutaj coś jakby... dodatkową energię. 
- Ja tego nie czuję. - przeszliśmy do kuchni. 
- Ciekawe co robi reszta. 
- Będę strzelał. Louis bzyka się z Tilly, Manon gada z Bradem i Lukiem, a Mia zjada koty. - wybuchnęła głośnym śmiechem i odgarnęła włosy z buzi. 
- Lubisz poezję Zayn ? 
- Tak. Poezja oddaje w piękny sposób wszystko to, co czujemy. Uważam, że poeci są o wiele bardziej rozwinięci emocjonalnie. Przekazują wszystko w niesamowity sposób, w magicznych słowach. 
- Masz jakieś ulubione ? 
- Jasne. 
- A znasz coś na pamięć ? 
- " Gdy Cie nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów kiedy Cie zobaczę ; 
Jednakże gdy cie długo nie oglądam, 
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam; 
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest miłość, czy to jest kochanie ? " 
- Adam Mickiewicz. Też to uwielbiam. 
- A ty jakieś masz ? 
- Mam, ale nie chcę cytować. Jestem wstydliwa. 
- Nie ma tak ! Mów ! 
- " Noc jak ściana 
za nimi 
wszechświat z obojętnymi 
oczyma gwiazd 
i tylko oni - samotni 
w odrapanym oknie 
ziemskiej ulicy 
a mówili że nie ma miłości 
kłamali ze miłość umarła 
tymczasem 
wysoko pod dachem 
okno 
z doniczką pelargonii 
obrodziło czerwono 
miłość - posypała się płatkami 
w dół "
- Nie wiem czyje to, ale wspaniałe. 
- Pisałeś kiedyś. 
- Nie, brak mi psychy.
- Bad boy z Bradford nie ma psychy ? 
- Oj wiesz, o czym mówię ! - zaśmiałem się, a ona mi zawtórowała. 
- Wiem. Ja kiedyś próbowałam, ale na próbach się skończyło.
- Ważne, że próbowałaś. To, co robisz ma sens, dopóki sprawia ci przyjemność. 
- To miłe. 
- Szczere. Może zrobimy herbatę ? 
- Malinową ? - kiwnąłem głowę. Nastawiłem wodę, a ona szukała herbaty. Naszykowałem też kubki. 
- Tutaj jest ! - z uśmiechem wyjęła z szuflady pudełko herbaty. 
- Słodzisz ? 
- Nie, wolę naturalny smak. 
- Ja też. - wzięliśmy napoje i poszliśmy na górę. W chwili kiedy stanęliśmy na samej górze schodów, gdy na dole zgasło światło. Wzruszyłem tylko ramionami. Tak jak sądziłem, z mojego pokoju dochodziły specyficzne odgłosy, dlatego poszliśmy do sypialni Skylar, która była pusta. Niewiele czasu było potrzebne, żeby w pomieszczeniu rozszedł się zapach malin. Jej pokój był tak samo zadbany, jak mój. 
- Opowiesz mi swoją historię Zayn ? 
- Twoja jest ciekawsza. 
- Nie sądzę. To ty jesteś czymś w stylu... antywirusa. - zaśmiała się. 
- Nie rozumiem. 
- Co widziałeś, kiedy zamknąłeś oczy ?
- Ciemność. 
- Nigdy nie byłeś u psychologa ? 
- Nie. 
- Wiesz, ja chodzę od 6 lat i o bezsenności wiem prawie wszystko. 
- Wytłumaczysz mi co się ze mną dzieje ? 
- Nie jesteś bezsenny. Ty śpisz tylko tak jakby... Twoja wyobraźnie nie funkcjonuje. Sądzę, że tak się dzieje, bo przeżyłeś coś tragicznego, bardzo bolesnego. Blokujesz sny tak jak antywirus wirusy. Jak tarcza. 
- Więc dlaczego byłem w Twoim śnie ? 

Mam nadzieję, że już troszeczkę jaśniej. W kolejnych rozdziałach poznacie historię reszty bohaterów i tajemnicę dworu Hellingly. 

czytasz - komentuj


..