poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 5 - Priest

Muzyka

- Jutro po śniadaniu razem ze Skylar pójdziecie do kościoła i przyniesiecie wodę święconą. Ile tylko zdołacie unieść.
- Po co ?
- Zayn nie wiem co tutaj jest. Nie wiem jaką ma siłę i czego od nas chce, ale wiem, że wszyscy chcemy wyjść z tego żywi, a już zwłaszcza teraz.  Nigdy nie ignoruj duchów. Są silniejsze niż myślisz.

~*~

Okej. Byłem trochę przestraszony. Poczułem ulgę kiedy ze Skylar opuściliśmy teren posiadłości.
- Ale piękna pogoda. - rozglądała się z uśmiechem.
- Prawie tak piękna jak Ty. - zachichotała i wzięła mnie za rękę.
- Jesteś kochany Zayn.
- Wcale nie. Wiesz, że przy Tobie jakoś inaczej się czuję ?
- Lepiej czy gorzej ?
- Cudownie. Jestem szczęśliwy. - pocałowała mnie w policzek.
- Kiedy dasz mi w końcu całusa ?
- No nie wiem. Grzeczna byłaś ?
- Bardzo. - złapałem jej talię i przyciągnąłem ją do siebie.
- Hipnotyzujesz.  - szepnąłem.
- Uzależniasz. - czułem jej oddech na moich ustach. Pragnąłem ich posmakować. Czuć je na moich.
- A co wy tu gołąbeczki robicie ?! - no kurwica mnie weźmie. Obok nas zatrzymało się jakieś stare czerwone auto. Sierra.
- Idziemy do kościoła.
- Zayn jesteś muzułmaninem.
- Ale Skylar nie jest. Poza tym nikt nie powiedział, że mamy ciągle siedzieć w tej ruderze. - wzruszyła ramionami i spojrzała na mnie z taką złością, że aż mnie zmroziło.
- Miasto jest za jakieś pół kilometra. Na najbliższym skrzyżowaniu w lewo.
- Dzięki. - powiedziała Sky i pociągnęła mnie za rękę w drugą stronę.
- Skylar ?
- Tak ?
- Nigdy się nie pocałujemy bo jakiś idiota nam przeszkodzi. - zaśmiała się i przytuliła. Kilka minut później dotarliśmy do miasta. Wyglądało jak opuszczone. Dziwiłem się, że kłębek wyschniętej róży jerychońskiej gdzieś tutaj nie lata. Przeszliśmy obok dwóch, prawie pustych barów. Minęliśmy stację benzynową, ale tam akurat poszedłem po szlugi. Zapytałem przy okazji o kościół.
- Kościół ? Panie, ten pierdolnięty ksiądz w niczym Ci nie pomoże.
- Potrzebuję tylko wodę święconą. Nic więcej. - uśmiechnąłem się i wyszedłem. Szliśmy nadal tą samą drogą, aż w końcu zobaczyłem wieżę drewnianego kościoła. Nie był duży, ale miał w sobie takie coś. Wprowadzał dziwny nastrój. Otworzyłem przed Skylar skrzypiącą furtkę i powoli ruszyliśmy w stronę drzwi.
- Dziwne miejsce. - szepnęła dziewczyna i przysunęła się bliżej mnie.
- Spokojnie, nic Ci nie grozi Sky. - gdy byliśmy na najniższym stopniu schodków drzwi się otworzyły. Zobaczyłem owego " pierdolniętego " księdza.
- Witajcie dzieci. - podszedł do nas - Jak mogę Wam pomóc ?
- My potrzebujemy wody święconej. Dużo.
- A po co ? Czekaj, czekaj. Nie widziałem Was tu wcześniej.
- My bierzemy udział w tym projekcie - zaczęła Sky, ale on uciszył ją gestem.
- Projekt realizowany w dworze Hellingly. Biedne dzieci.
- O czym ksiądz mówi ? - Skylar była coraz bardziej przestraszona.
- Wejdźcie. Lepiej o tym tutaj nie mówić. - wpuścił nas do wnętrza kościoła. Nie był bogato zdobiony, ale miał duszę. - Posłuchajcie. Hellingly to budynek po szpitalu psychiatrycznym. - przeszedł mnie dreszcz. Bałem się. Pierwszy raz w życiu tak bardzo się bałem. - Odprawiałem tam kilka razy obrzędy oczyszczające z dusz nieczystych dlatego ludzie nazywają mnie dziwakiem, a nawet gorzej. Jednak dawno tam nie byłem bo jacyś mądrzy ludzie to zamknęli w cholerę. Teraz wiem, że muszę interweniować. Chodźcie. - zaprowadził nas do małego mieszkania z tyłu kościoła. Skylar aż drżała. Może dlatego, że popsuła się pogoda ? Mam nadzieję. Założyłem na nią moją skórzaną kurtkę i  objąłem ramieniem. Zbierał jakieś klamoty, krzyże, pisma święte i inne.
- Jak masz na imię synu ?
- Zayn.
- Jesteś muzułmaninem prawda ? - skinąłem głową - Doceniam to, że tu przyszedłeś. Niewielu z Was byłoby w stanie tak się poświęcić.
- Nie praktykuję swojej wiary. - wzruszyłem ramionami i pomogłem mu zanosić te rzeczy do samochodu zaparkowanego na tyłach plebanii. Kilka  minut później ruszyliśmy w stronę Hellingly.


***

Kiedy wróciliśmy do willi Sierry nie było. Zostały po niej tylko ślady opon na piasku. Nadal jej nie lubię. Brad, Luke i Louis wyszli przed dom, a dziewczyny stanęły na werandzie.
- Egzorcysta. - usłyszałem Mię.
- Medium. - odpowiedział i uśmiechnęli się do siebie. - Ja pomogę Wam, a Wy mi wypędzić stąd to cholerstwo.
- Co Pan o tym miejscu wie ? - Mia razem z księdzem odeszli na bok i wymieniali spostrzeżenia, a ja razem z chłopakami  wypakowywaliśmy samochód. Odpaliłem papierosa kiedy Skylar odeszła porozmawiać z Manon. Tylko ona mówi tutaj płynnie po francusku. No ja też trochę umiem, ale nie aż tyle.
- C'est affreux ! ( tłum. to straszne ! ) - krzyknęła i pobiegła przytulić się do Luke'a.
- Manon ! - Sky poszła za nią, a ja podszedłem do Louisa i Tilly. Powiedziałem im to co powiedział mi ksiądz. Wszyscy zaczynaliśmy się bać coraz bardziej.
- Podejdźcie. - zawołał nas ksiądz.
- Dowiemy się o co chodzi  ? - Luke jak zawsze był stanowczy.
-Na świecie bożym istnieją różne rodzaje istot
- Szanowny panie księdzu ja nie będę tego pierdolenia słuchał. Chcę wiedzieć o co tu do cholery chodzi.
- Jak masz na imię synu ?
- Luke. Co to ma do rzeczy ?
- Nic. Chciałem załagodzić atmosferę.
- To zajebisty sobie wybrałeś moment. - wyrzuciłem niedopałek i przygasiłem go butem. Opowiedział im to co wie o Hellingly. Ludzie nie wychodzili stąd żywi, byli opętani, albo coś. Podjąłem decyzję. Ani ja, ani Skylar więcej tam nie wejdziemy. Kupię jej nowe ubrania i kosmetyki. Mój gabinet się rozwija. Dam radę zapewnić jej dobre życie.
- Więc wiecie co tam siedzi ? - spytała Tilly opierając się o tors Louisa.
- Demon. - szepnęła Mia w chwili kiedy wszystkie okna domu z trzaskiem się otworzyły.



czytasz - komentuj

.

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 4 - Medium

Muzyka

Oboje zaczęliśmy panikować jak przed pierwszym pocałunkiem.
- Zayn ? Jesteś tam gdzieś ?! Mordeczko ?! - Louis. Wyczucia to on nie ma za grosz.
- Wrócimy do tego. - mulat pocałował mnie w policzek.
- Przeszkodziłem  ?
- Nie.
- Tak. - powiedział Zayn obejmując mnie w talii.
- Wybaczcie. Sierra przyszła.
- Już idziemy. - w trójkę ruszyliśmy w stronę drzwi. Zobaczyłam brunetkę stojącą na środku salonu. Coś mi się w niej nie podoba.
- Jak sobie radzicie ? - patrzyła chłodno na mnie i Zayna kiedy usiedliśmy na kanapie.
- Dobrze. - odpowiedziałam patrząc jej w oczy.
- Mam pytanie. - wtrącił Luke.
- Słucham ? - och, jaka znudzona.
- Dlaczego wszystkie okna i drzwi zamykają się na zamki.
- To system ochronny.
- Da się go wyłączyć ?
- Nie.
- A szkoda.
- Wielka. Nie lubię Cie Hemmings.
- Z wzajemnością. - blondyn posłał jej najbardziej sarkastyczny z uśmiechów. Brunetka tylko wywróciła oczami.
- Za 3 dni przyjedzie do Was 2 psychologów. Oceni postępy, opowiecie mu jakie zmiany zauważyliście.
- Super. - mruknął Zayn pod nosem.
- Potrzebujecie czegoś ?
- Papierosów. - powiedział Lou.
- Ile ?
- 3 paczki. Malboro czerwone. - dał jej pieniądze. Kiwnęła głową i wyszła.
- Milutka.
- Suka. - splunął Luke. - Coś mi się w tym nie podoba.
- O czym mówisz ?
- Każdy alarm da się wyłączyć. Gdzieś musi być panel sterowania.
- A jeżeli nie ma ?
- Jeżeli nie ma, to jesteśmy w pułapce.
- Co masz na myśli ?
- Nie będę teraz nic mówił. Jak czegoś się dowiem to wtedy to obgadamy. - nie czułam się dobrze. Trochę nieswojo. Przysunęłam się bliżej Zayna. Blondyn był strasznie nabuzowany. Krążył po pokoju, w którym panowała grobowa cisza, dlatego podskoczyłam kiedy Mia wypuściła z ręki szklankę.
- Mia ? Wszystko okej ? - Zayn i Louis ruszyli w jej stronę, ale Brad ich zatrzymał. Położył dłoń na jej ramieniu i zamknął oczy. Coraz bardziej przestraszona złapałam Zayna za rękę i wtuliłam się w jego plecy.
- Idźcie na górę. - powiedziała dziewczyna, ale nikt nie wziął sobie jej słów do serca.- JUŻ ! - Malik pociągnął mnie w kierunku schodów, a później do jego sypialni.
- Zayn ? - przytulił mnie.
- Tak ?
- Boje się. - westchnął i pocałował mnie w czoło.
- Przecież wiesz, że nikomu nie pozwolę Cie skrzywdzić. Wierzysz mi ? - oparł czoło o moje i patrzył mi głęboko w oczy.
- Wierzę Ci. - już dawno nie czułam się tak dobrze w czyiś ramionach. Nachylił się do pocałunku i znów kiedy nasze usta dzielił milimetr coś musiało się wydarzyć. Tym razem trzasnęły drzwi od sypialni, a my odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Oboje odwróciliśmy się w stronę drzwi, ale nikogo tam nie było.
- Co jest do cholery ?! - wściekły podszedł do drzwi i je otworzył, ale nadal nikogo nie zauważyliśmy. - Kto do kurwy trzasnął drzwiami ?!
- Mam to samo pytanie. - Luke wychylił się ze swojej sypialni. Nie miał na sobie koszulki. Kolejni wielce zakochani.
- Louis !
- Co ?! - usłyszeliśmy z łazienki.
- Ty trzaskasz drzwiami ?!
- Ja to mam teraz ważne posiedzenie.
- Może to jakiś przeciąg. - blondyn wzruszył ramionami i zamknął drzwi.
- Jak Cie nie pocałuję, to zaraz oszaleję. podszedł do mnie pewnym krokiem i przyciągnął mnie do siebie. Uśmiechnęłam się.
- Zayn, możemy pogadać ?
- Brad... - jęknął płaczliwie - Jasne.
- Bez urazy, ale na osobności. - pocałował mnie w policzek i wyszli. Chyba nigdy nie poznam smaku tych idealnych ust.


*** Oczami Zayna ****

- Co ty taki wkurzony ? - spytał Brad kiedy schodziliśmy na dół.
- Próbuję ją pocałować 3 raz i ciągle ktoś nam przeszkadza.
- Wybacz. Nie wiedziałem. - machnąłem ręką i usiedliśmy w salonie wraz z Mią.
- O co chodzi ?
-Widziałeś tutaj coś dziwnego ?
- Co masz dokładnie na myśli ?
- Paranormalnego ?
- Skoro patrzeć na to z tej perspektywy to przed chwilą drzwi na górze same trzaskały, a wczoraj na dole samo zgasło światło.
- To wszystko ?
- Skylar mówiła jeszcze, że czuje tutaj jakąś inną energię.
- Zayn musisz wiedzieć o tym, że jestem medium.
- Czyli to jest nawiedzone.
- Inteligentny jesteś.
- Nie trudno zgadnąć.
- Cóż... Jak na tą chwilę widziałem tutaj dwa duchy. Dwa dobre duchy, ale zmartwiło mnie to, że ostrzegały mnie przed czymś. Dlatego mam do Ciebie prośbę.
- Jaką ?


czytasz - komentuj <3

.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 3 - The story of my life

Muzyka

*** Oczami Brada ***

Siedziałem w pokoju z Lukiem i Manon. Dziewczyna była fajna, ale trochę słabo u niej z angielskim.
- Więc Manon, co tu robisz ?
- Mam problem ze spać. - no co ty powiesz ?
- Nie zgadłbym. - mruknął Luke.
- A powiesz coś więcej ?
- Ja w sen widzę bardzo zła sytuacja. Katastrofa. Dużo ludzi umiera.
- I przez to nie śpisz ?
- Ostatnia katastrofa, zestrzelony samolot. Ja wiedziałam !
- Przewidujesz katastrofy i zdarzenia ?
- Tak. Nie śpię bo nie chcę widzieć martwe ludzie. A ty Brad ?
- Ja ? Ja w snach widuję zmarłych. - Luke usiadł i patrzył na mnie. Chyba w końcu coś go zainteresowało.
- Robią Ci krzywda ?
- Nie. To znaczy nie dosłownie. Opowiadają mi historie.
- Jakie ?
- Straszne. Opowiadają mi o tym jak zginęli, co się teraz z nimi dzieje, a co najgorsze opowiadają jak ja zginę. Kiedy już zasnę to rano jestem spocony i przerażony, a te postaci pojawiają się potem na przykład na ulicy. Wiem, że to tylko moja wyobraźnia bo przecież duchy nie istnieją. Najgorsze jest to, że nie pamiętam tych historii.
- To straszne.
- Manon ? - zwrócił się do niej Luke.
- Oui ? ( tłum. tak ) 
- Sądzę, że ty i ja jesteśmy do siebie " dopasowani ".
- My ? Jak to ? - chyba jej pierwsza poprawna wypowiedź.
- Ty widzisz katastrofy, a ja za każdym razem w jakiejś uczestniczę. Kiedy tylko zasnę przytrafiają mi się najgorsze rzeczy z możliwych.
- Magnifiquement ! ( tłum. wspaniale ) To znaczy ja cieszę się, że ty i ja będziemy spędzać dużo czas razem !
- Nauczę Cie angielskiego. - uśmiechnęli się do siebie.
- Zaraz wracam. - poczochrałem dziewczynę i poszedłem do tej, która przypadła mi.
- Mia ? - stanąłem w otwartych drzwiach. - Mogę na chwilę ?
- Jasne. - wszedłem i usiadłem na łóżku po turecku, na przeciwko niej.
- Opowiesz mi czemu tu jesteś ?
- Jestem medium. - otworzyłem usta ze zdziwienia.
- Widzisz duchy ?!
- Widzę, rozmawiam.
- Ale dlaczego jesteś bezsenna ?
- Bo w nocy duchy mnie krzywdzą. Atakują. Psychicznie, ale to gorsze niż ból fizyczny.
- Rozumiem i bardzo współczuję.
- A co z Tobą ? - opowiedziałem jej swoją historię. Mia nie była taka zła jak się na pierwszy rzut oka wydawało.
- Czyli jesteś moją parą ?
- Tak.
- Fajnie. - uśmiechnęła się, a ja to odwzajemniłem.


*** Oczami Louisa ***


Leżałem i przytulałem do siebie Tilly. Podoba mi się. Nie wiem czy zrobiliśmy to przez alkohol czy pożądanie.
- Opowiesz mi jaka jest Twoja historia ? - spytałem poprawiając ją w moich ramionach.
- W sumie to trochę śmieszne.
- Serio ?
- Kiedy zasnę to tak, jakbym zapadała w śpiączkę. Nie budzę się przez tydzień, a nawet miesiąc.
- To nie jesteś bezsenna tylko jesteś śpiochem. - zaśmiała się, a ja nawinąłem na palec kosmyk jej brązowych włosów.
- A Ty Louis ?
- Ja po prostu nie śpię. Nie odczuwam zmęczenia i nie muszę spać.
- Mogę Cie pocałować ?
- Właśnie uprawialiśmy seks, a Ty pytasz, czy możesz mnie pocałować ? - zaśmiałem się i podciągnąłem ją wyżej. Delikatnie złączyłem nasze usta. Przegadaliśmy całą noc.

*** Oczami Skylar ***

- Bonjour ! - usłyszałam kiedy tylko zeszliśmy na dół.
- Bonjour Manon ! Cześć Luke. - przywitaliśmy się i zajęłam miejsce przy stole.
- Zrobię herbatę. - powiedział Zayn i poszedł do kuchni.
- Jak minęła noc ? - spytałam mojej współlokatorki.
- Dobrze. Luke uczyć mnie angielski !
- Fajnie. - uśmiechnęłam się do niej.
- Reszta śpi ? - zapytał blondyn co wszyscy odebraliśmy jako żart.
- Mia  i Brad tak. - odwróciłam się słysząc Louisa. Weszli z Tilly do  kuchni trzymając się za ręce. Szybcy są.
- Proszę. - Zayn postawił przede mną herbatę.
- Dziękuję. - spojrzałam na niego z ciepłym uśmiechem. Przygotowałam mu kanapki. No bardzo chudy jest.
- Smacznego ! - powiedziałam uśmiechając się. Oddał gest.
- Dziękuję. - nieśmiało położył dłoń na moim kolanie. Jedliśmy w milczeniu. Tylko czasami Louis coś powiedział, a reszta wtrąciła jakieś uwagi. Niepewnie położyłam dłoń na  jego  i splotłam nasze palce. Już dawno nie czułam się taka bezpieczna. Znów usłyszałam to co wczoraj. Ten odgłos zamykanych drzwi. Podeszłam do tych prowadzących do ogrodu i nacisnęłam klamkę. Ustąpiły. Niebo było bezchmurne.Wyszłam przed dom. Na mojej skórze poczułam wesołe promyki słońca. Podeszłam do klombu róż. Przesunęłam palcami po płatkach najpiękniejszej z nich.
- Piękna i delikatna. Zupełnie, jak ty. - poczułam dłoń na dole moich pleców.
- Zmysłowa i z klasą. Zupełnie, jak ty. - odwróciłam się przodem do niego. Odgarnął mi delikatnie kosmyk włosów z buzi.
- ' I poszedłbym z Tobą na koniec świata, ale nie drogą usłaną różami, bo nic tak nie łączy i nie cieszy, jak wspólne pokonywanie przeciwności losu. ' - z każdym jego słowem nasze usta się zbliżały. Już... Jeszcze kawałeczek...

czytasz - komentuj



.

czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział 2 - Tell me who I'm


Okej. Najdziwniejsze uczucie, jakiego w życiu doznałem. 
- Ciiii... On tu idzie. - spojrzałem przez gałęzie na twarz tego kolesia. Na szczęście nas nie widział. Wyglądał jak jakiś naukowiec. Był dosyć młody, ale wyglądał na zmęczonego. Kruczoczarne włosy i blada cera. Do przyjemnych to on nie należy. 
- Skylar. Bądź poważna. Rozwiążemy to raz-dwa ! Chwila...czy ty próbujesz się obudzić ?! Ty suko ! Mówiłem, żebyś nie kombinowała ! I tak Cię dorwę ! Słyszysz ?! - znów ogarnęła mnie ciemność, a ciśnienie napierające na moją klatkę piersiową nie pozwalało złapać oddechu. 
- Zayn ! Zayn ! - ktoś klepał mnie po policzkach. Otworzyłem oczy i wziąłem głęboki oddech. Znajdowałem się w salonie tej willi. 
- Skylar ? Nic Ci nie jest ? - miała małe rozcięcie na policzku i poczochrane włosy. 
- Wszystko okej, a Tobie ? 
- Nic, tylko trochę dziwnie się czuję i czemu do cholery ja kucam ?! 
- Bo w takiej pozycji byłeś na drzewie. Nie pamiętasz ? 
- Pamiętam. Faza w chuj. 
- Po co tam wchodziłeś idioto ?! Chciałeś zginąć ?! 
- Nie wiem ! Próbowałem Cię obudzić, ale się nie dało. Wtedy Cię przytuliłem, zamknąłem oczy i się tam znalazłem. Pojebane. A tak w ogóle to, kto to był ? 
- Nie wiem. To jest tak, że jak tylko zasnę, pojawia się jakaś postać. Czasami ktoś, kogo znam, ktoś całkiem obcy, albo całkowicie nierealna postać. 
- Kiedy się budzisz ? 
-Kiedy w rzeczywistości poczuję na ciele jakiś bodziec na przykład, że jest gorąco, albo coś. 
- A teraz co poczułaś ? 
- Przechodziły mnie dreszcze i fale zimna. 
- Ja czuję to teraz. - zaprowadziłem ją do łazienki i przemyłem ranę na jej policzku. 
- Nie chcę Cię w to wciągać Zayn. Przepraszam. 
- To była pierwsza rzecz, jaką zobaczyłem w swojej wyobraźni od 8 lat. Na serio, nie masz za co mnie przepraszać.
- Jesteś strasznie głupi. - uderzyła mnie lekko w bark. Uśmiechnąłem się do niej. 
- Nie głupi tylko wariat. 
- Wiesz co ? Podobają mi się Twoje oczy. Są takie inne, nieziemskie. 
- Nieziemskie ? A tam. Gotowe. - uśmiechnąłem się, kiedy skończyłem opatrunek. 
- Dziękuję. Wiesz co ? To miejsce jest jakieś dziwne. 
- To znaczy ? 
- Czuję tutaj coś jakby... dodatkową energię. 
- Ja tego nie czuję. - przeszliśmy do kuchni. 
- Ciekawe co robi reszta. 
- Będę strzelał. Louis bzyka się z Tilly, Manon gada z Bradem i Lukiem, a Mia zjada koty. - wybuchnęła głośnym śmiechem i odgarnęła włosy z buzi. 
- Lubisz poezję Zayn ? 
- Tak. Poezja oddaje w piękny sposób wszystko to, co czujemy. Uważam, że poeci są o wiele bardziej rozwinięci emocjonalnie. Przekazują wszystko w niesamowity sposób, w magicznych słowach. 
- Masz jakieś ulubione ? 
- Jasne. 
- A znasz coś na pamięć ? 
- " Gdy Cie nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów kiedy Cie zobaczę ; 
Jednakże gdy cie długo nie oglądam, 
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam; 
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest miłość, czy to jest kochanie ? " 
- Adam Mickiewicz. Też to uwielbiam. 
- A ty jakieś masz ? 
- Mam, ale nie chcę cytować. Jestem wstydliwa. 
- Nie ma tak ! Mów ! 
- " Noc jak ściana 
za nimi 
wszechświat z obojętnymi 
oczyma gwiazd 
i tylko oni - samotni 
w odrapanym oknie 
ziemskiej ulicy 
a mówili że nie ma miłości 
kłamali ze miłość umarła 
tymczasem 
wysoko pod dachem 
okno 
z doniczką pelargonii 
obrodziło czerwono 
miłość - posypała się płatkami 
w dół "
- Nie wiem czyje to, ale wspaniałe. 
- Pisałeś kiedyś. 
- Nie, brak mi psychy.
- Bad boy z Bradford nie ma psychy ? 
- Oj wiesz, o czym mówię ! - zaśmiałem się, a ona mi zawtórowała. 
- Wiem. Ja kiedyś próbowałam, ale na próbach się skończyło.
- Ważne, że próbowałaś. To, co robisz ma sens, dopóki sprawia ci przyjemność. 
- To miłe. 
- Szczere. Może zrobimy herbatę ? 
- Malinową ? - kiwnąłem głowę. Nastawiłem wodę, a ona szukała herbaty. Naszykowałem też kubki. 
- Tutaj jest ! - z uśmiechem wyjęła z szuflady pudełko herbaty. 
- Słodzisz ? 
- Nie, wolę naturalny smak. 
- Ja też. - wzięliśmy napoje i poszliśmy na górę. W chwili kiedy stanęliśmy na samej górze schodów, gdy na dole zgasło światło. Wzruszyłem tylko ramionami. Tak jak sądziłem, z mojego pokoju dochodziły specyficzne odgłosy, dlatego poszliśmy do sypialni Skylar, która była pusta. Niewiele czasu było potrzebne, żeby w pomieszczeniu rozszedł się zapach malin. Jej pokój był tak samo zadbany, jak mój. 
- Opowiesz mi swoją historię Zayn ? 
- Twoja jest ciekawsza. 
- Nie sądzę. To ty jesteś czymś w stylu... antywirusa. - zaśmiała się. 
- Nie rozumiem. 
- Co widziałeś, kiedy zamknąłeś oczy ?
- Ciemność. 
- Nigdy nie byłeś u psychologa ? 
- Nie. 
- Wiesz, ja chodzę od 6 lat i o bezsenności wiem prawie wszystko. 
- Wytłumaczysz mi co się ze mną dzieje ? 
- Nie jesteś bezsenny. Ty śpisz tylko tak jakby... Twoja wyobraźnie nie funkcjonuje. Sądzę, że tak się dzieje, bo przeżyłeś coś tragicznego, bardzo bolesnego. Blokujesz sny tak jak antywirus wirusy. Jak tarcza. 
- Więc dlaczego byłem w Twoim śnie ? 

Mam nadzieję, że już troszeczkę jaśniej. W kolejnych rozdziałach poznacie historię reszty bohaterów i tajemnicę dworu Hellingly. 

czytasz - komentuj


..

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 1 - I want to know your story

- W broszurce trochę inaczej to wyglądało.  - z niesmakiem patrzyłem na budynek przed nami. Dopiero co przyjechaliśmy z Louisem na miejsce realizacji projektu " Insomnia ". W sumie to przyjechałem tutaj chyba z nudów.
- Będziesz się tak na tą ruderę gapił ? Chodź !
- Idę idę.. - wziąłem swój bagaż i ruszyliśmy w stronę tej pseudo willi.
- Chyba jesteśmy pierw.. a jednak nie.. - podążyłem za jego wzrokiem i zobaczyłem dwie super dupy stojące pod schodami tej willi. Jedna  była.. jak wojowniczka. Szczupła, ale nie wychudzona. Ciemna szminka podkreślała rysy jej twarzy. Za to druga była jej przeciwieństwem. Bardzo delikatna. Długie, ciemne włosy opadały falami na jej ramiona. Duże, brązowe oczy. I siniak pod okiem. Ciekawe kto jej to zrobił.
- Jestem Louis. - to wyrwało mnie z zadumy.
- Mia. - powiedziała to wojowniczka. Uścisk to miała silniejszy niż ja.
- Jestem Zayn. Bad boy z Bradford.
- Jezu stary.. gadaliśmy o tym. Miałeś więcej tak nie mówić.
- Skylar. - ta delikatna podała mi dłoń uśmiechając się. - Good girl z Grantham. - zaśmiałem się podając jej dłoń.
- Kto Ci to zrobił ? - wskazałem na jej policzek.
- Moje  sny. - uśmiechnęła się smutno.
- Jak to ? - nie zdążyła mi odpowiedzieć bo do towarzystwa dołączyły dwie osoby.
- Jestem Luke, a to Manon. Mało mówi po angielsku. Jest z Francji. - podaliśmy swoje imiona. Brakowało jeszcze dwójki. Mia poczęstowała nas papierosami. Wziąłem tylko ja i Louis. Skylar i Manon rozmawiały po francusku. Rozumiałem każde słowo.
- Belle femme...( tłum. piękna kobieta ). - powiedziałem patrząc na Skylar.
- Cześć Wam.
- Kurwa dziewczyno weź się tak nie skradaj ! Prawie zawału dostał.. Hej piękna. - zreflektował się Louis patrząc na nią.
- Jestem Tilly. - no i znów podawaliśmy swoje imiona. Podszedłem do Skylar i Manon. Chciałem porozmawiać, ale znowu mi przeszkodzili !
- Jestem Bradley, mówcie mi Brad.
- A ja jestem Sierra. Witajcie. Jestem tutaj, żeby wprowadzić Was w projekt " Insomnia ". Nie jest przypadkiem, że akurat Wy tutaj jesteście. Dostaliśmy ponad 2000 zgłoszeń z całego świata. Nie będziecie
mieli tutaj żadnej terapii, jakiegoś pierdolenia o odnalezieniu własnej drogi. Wy nawzajem sobie pomożecie.
Wasze problemy i charaktery będą odpowiadały komuś płci przeciwnej. To pewne. A teraz za mną. - otworzyła drzwi, które okropnie zaskrzypiały. Czułem się jak gówniarz na kolonii. Przydzieliła nam sypialnie. Ja moją dzieliłem z Louisem, na przeciwko nas mieszkała Skylar z Manon. Rozpakowywałem swoje rzeczy, których miałem 3 razy więcej niż Louis. No ja lubię jakoś wyglądać.
- Ciekawe po co nam łóżka. - mruknął Louis.
- Do bzykania chyba. - oboje się zaśmialiśmy. Wstawianie łóżek do pokoju osoby, która nie śpi jest troszeczkę bezsensowne. Pokręciłem głową i zamknąłem pustą walizkę. Ktoś zapukał do drzwi. Brad.
- Hej, idziecie na dół ?
- A co się dzieje na dole ?
- Pijemy ! Wziąłem ze sobą pełno alko !
- Ja też. Chodź Louis. - wzięliśmy jedną z naszych flaszek no  i fajki i zeszliśmy na dół. Usiadłem  na kanapie pomiędzy Skylar i Bradem. Piliśmy, gadaliśmy. W sumie to zajebiście się  bawiłem. Trochę jak Big Brother. Skylar podeszła do drzwi prowadzących chyba do ogrodu. Tylko ja zwracałem na nią ogromną uwagę. Pokazała mi delikatnym gestem, żebym poszedł za nią. Tak też zrobiłem. Wyszliśmy do ogrodu. Widać, że nikt się nim nie zajmuje.
- Gdzie ty mnie zabierasz Skylar ?
- Chciałeś wcześniej pogadać.
- Chciałem. - oparła się o jakąś figurkę.
- Więc pytaj. - uśmiechnęła się do mnie.
- Wytłumacz mi skąd masz tego siniaka ?
- Wiesz Zayn.. to proste i skomplikowane w jednym. To co stanie mi się w śnie odczuwam na swoim ciele. Kiedyś obudziłam się z kulą postrzałową w ramieniu, ze złamaną nogą. Nie umiem nad tym panować.
- Skylar.. chodziło jej o nas.
- Co ? Jak to ?
- Ciebie krzywdzą sny, a ja je blokuję tak ?
- Jak to ?
- Ja nie śpię. Nie mam snów. Nie jestem zmęczony. - teraz to co ona powiedziała miało sens.
- Zaczyna padać. Chodź do środka. - dziewczyna jest bardzo nieufna. Trochę mi zajmie znalezienie z nią wspólnego języka. W końcu jesteśmy przeciwieństwami. Kiedy tylko zamknęliśmy drzwi w całym domu rozległ się dziwny odgłos. Coś w stylu zamykania drzwi na klucz. Spojrzałem na brunetkę i wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia. Nacisnąłem klamkę, ale drzwi nie ustąpiły. Jesteśmy tu zamknięci.
- To chyba jakiś chory żart. - szarpałem za tą klamkę jak jakiś kretyn.
- Daj spokój. Może drzwi zamykają się o danej porze czy coś. Już się ściemnia.
- W sumie. - usiadłem na kanapie i wypiliśmy kolejne kieliszki. Skylar oparła głowę o moje ramię. Chyba się opiła. Ciesze się, że nie jest jedną z tych dziewczyn, które robią z siebie cnotki i nie mogą się porządnie napić. Objąłem ją.
- Która godzina ? - spytał Brad.
- A kogo to obchodzi ? I tak nie śpimy.
- Tylko żartowałem.
- Słabe masz żarty. - skomentowała Mia odzywając się pierwszy raz od kiedy tu siedzimy.
- A ty denerwujesz mnie samym sposobem bycia. - mruknął Luke. Koleś do najmilszych nie należy. Lubię go.
- Idę posłuchać muzyki. - powiedziała wojowniczka i poszła na górę. Zostaliśmy w 7.
- Zobaczcie.. - szepnęła Tilly patrząc na Skylar. - Ona śpi.. - zszokowany spojrzałem na dziewczynę. Spała. Wtulona we mnie. Może nie będzie tutaj aż tak okropnie. Siedziałem z nią na kanapie całą noc. Ona spała, a ja czytałem. Trzymałem ją między swoimi nogami. Poczułem nagle dziwny niepokój.
- Nie.. Nie ! Zostaw mnie.. Nie możesz !
- Ej ! Skylar ?! Obudź się ! - potrząsałem dziewczyną, ale to nic nie dawało ! Zrobiłem pierwszą rzecz jaka wpadła mi do głowy. Zamknąłem oczy. Poczułem najdziwniejszą rzecz w życiu. Czułem jakbym spadał. Rozglądałem się wokół, ale widziałem tylko ciemność.
- Zayn.. - usłyszałem szept.. ten dźwięk otaczał mnie jak echo. - Zayn nie ruszaj się. On gdzieś tutaj jest.. Po co tu właziłeś ? Po co wlazłeś do mojego snu ?! - teraz ją czułem. Byliśmy w takiej samej pozycji jak na kanapie. Nagle zrobiło się jasno. - Nie ruszaj się.. - szepnęła. Zastygłem w przerażeniu.
- Skylar co tu się dzieje ?
- Cii.. - usłyszałem jakieś kroki. Moje oczy przyzwyczaiły się do światła. Byliśmy na jakiejś polanie, za drzewem. Ktoś chodził niedaleko bo słyszałem trzask gałęzi.
- Na drzewo. - podsadziłem dziewczynę, a po chwili wdrapałem się za nią. Schowaliśmy się w chwili kiedy jakiś facet wszedł na polanę.
- Skylar gdzie jesteś ? Miejmy to za sobą.. - szukał jej za drzewami. Spojrzałem na nią. Zaciskała mocno oczy.
- Co ty robisz ?
- Próbuję się obudzić.
- To w sumie dobrze.
- Cicho.
- Skylar czy ty ściągnęłaś kogoś do naszej gry ? Teraz będę musiał zabić i Ciebie i Twojego towarzysza.
- Dziewczyno gdzie my do cholery jesteśmy ?!
- W moim śnie Zayn.


Wygląd bohaterów i willi macie w zakładkach po prawej stronie bloga :) ;* / Horanowa.;)

Czytasz = komentuj ;) 

piątek, 11 lipca 2014

Prolog


W wieku dwudziestu lat coś we mnie dojrzewa.
Wieczorne monologi nie pozwalają spać.
Bezsenność nie jest mi obca,
Mam wrażliwość małego chłopca.
Wierzę, że moja bezsenność będzie twoja...
umarł król ukwieconych głów,
a tak jak Wy... czekałem... wierzyłem,
że kiedyś sfrunie z chmur.
Coś pomyślę, nic nie powiem
Coś się dzieje w mojej głowie
Bo coś mi się śni, ale budzę się, gdy
Lekko chwytam twoją dłoń
A chciałbym więcej
Znów próbuję, znów zasypiam
Znów ogarnia mnie ta chwila
I znów mi się śnisz, ale budzę się, gdy
Już dotykam twoich ust
Czasami musisz iść, by potem zacząć biec
czasami musisz poczuć wiatr, by obudzić się
ale częściej musisz śnić, wierzyć w to co masz
zobacz ile jasnych gwiazd, chce dla ciebie żyć dla ciebie śnić
Już nic nie grozi nam,
jesteśmy tu bezpieczni.
Należy do nas świat,
jesteśmy nieśmiertelni!
Jeśli jeszcze mnie pamiętasz powiedz to on
jeśli jeszcze mnie poznajesz
jeśli patrząc rano w lustro widzisz moją twarz
jeśli na ulicy w tłumie ktoś Ci mówi że to ja
Wiem, taki twój los
Musisz walczyć do ostatniej kropli krwi
I taki Twój błąd że wciąż ufasz im
No bo wiem, że tak Ty już masz że nadzieja chce ostatnia zgasnąć, bo ostatni cios możesz zadać Ty
To był maj nie pamiętam już
Stałaś blisko opodal tuż
W ręku miałaś mej nuty dreszcz
Nie wiedziałem czy tego chcesz
Może tak, a może nie
Dzisiaj wiem już czego chce
A teraz idź, i później do mnie wróć
Za dużo dziś myśli jak chmur
Kłębi się
Za dużo chwil wyryło ślad
Na samym dnie
Czy to wina cierpki smak
Zmył z ust mych ciebie
Czegoś brak
Tak odarta z naszych szeptów
Ma bezsenna noc
Mogę być wampirem, ty będziesz moja
Włączy się światło dzienne.
Zostaniemy razem
Razem daleko, daleko od nocy.
Nigdy nie mów dobranoc,
Nie ma dobra w pożegnaniu.
To nie możliwe, więc zostaniesz,
Będziesz leżeć na jawie
I możesz być moją bezsennością.